Popatrzył Mulin przez okno. Świat jakiś zamulony. No nie, zamglony. Czy tak, czy inaczej, wychodzić się na dwór nie chce. Mój Ulubiony Instruktor, nawet gdyby świeciło słońce, i tak wyjść by nie chciał. Ale pozwólmy mu myśleć, że mogłoby być inaczej. Mulin popatrzył i przypomniał wtedy sobie ogniskowe obozowe ciepełko, bijące z rozżarzonych drew. Tak,…
Autor:
„I” jak instrumenty metodyczne (literki nr 9)
Druh Mulin nie lubi wstawać ze swojego ulubionego fotela. Szczególnie, gdy pije kawę. Na fotelu można spokojnie rozmyślać, nie trzeba tracić kalorii i przemieszczać się z miejsca na miejsce. Niestety Mój Ulubiony Instruktor popełnił kolejny w swym życiu błąd i nie tylko opuścił swój fotel, ale nawet swój dom. Postanowił przy pięknej słonecznej pogodzie obejrzeć…
Niepokój moralny
Pierwsze zdanie, jakie usłyszałem, wypowiedziane przez pana, który siedział przede mną, brzmiało: – A wiesz, że mi się to podobało. – Ton brzmiał, jakby nie za bardzo uwierzył w to, co mówi. A jednak. Tak, rozumiem, ta sieczka intelektualna może się podobać. My, obywatele tego świata, spieszymy się bardzo. Chodzimy w kółko i nic z…
Ś, czyli święta… (literki nr 8)
Mój Ulubiony Instruktor wreszcie ma odrobinę wolnego czasu, Nie, żeby go wcześniej nie miał, ale teraz ów wolny czas ma oficjalnie. Zbliżył się niespodziewanie kolejny długi weekend i druh Mulin postanowił przeznaczyć go na słodkie nicnierobienie. Dwie czerwone kartki w środku tygodnia. Pysznie. Dwa święta? A czy któreś z nich jest świętem obchodzonym hucznie w…
Tragedia Płatonowa
Pisać o dramacie Czechowa? O jakości gry aktorskiej młodych studentów Akademii Teatralnej? O reżyserii Moniki Strzępki? Scenografii i kostiumach? A może o fakcie, że dla współczesnego przeciętnego widza czterogodzinne przedstawienie jest zdecydowanie za długie? Co wybrać do oceny? Jakim tematem szerzej się zająć? „Płatonow” – jeden z tych dramatów, w których zawarte są wartości uniwersalne,…
W, czyli wódz skautowy (literki nr 7)
Mój Ulubiony Instruktor, rozkosznie zwany przez niektórych Mulinem, w sobotę, tydzień przed Wielkanocą, wziął udział w interesującym instruktorskim spotkaniu. Po powrocie do domu usiadł w swym ulubionym fotelu i zaczął się zastanawiać, czy warto o spotkaniu pisać, oceniać je, chwalić dyskutantów i dyskutantów ganić. Nie, o spotkaniu ani słowa – po co komuś się narazić….
Beethoven na Wielkanoc
To był już 29 Wielkanocny Festiwal Ludwiga van Beethovena. Najpierw krakowski, po kilku pierwszych latach przeniesiony do Warszawy i trwający w swojej monumentalnej wielkości jednego z największych (największego?) festiwali muzycznych w Polsce. O festiwalu pisałem już nie raz. Co roku Elżbieta Penderecka ze swym stowarzyszeniem organizuje festiwal, który oczywiście jest festiwalem stołecznym, ale melomani z…
Antygona w „Pieśni Kozła”
Pieśń kozła – pamiętacie, że uczyliśmy się o niej na lekcji polskiego, gdy omawialiśmy początki antycznego dramatu? Dowiadywaliśmy się wtedy, że chór towarzyszył uroczystościom na cześć boga Dionizosa. Ten właśnie chór, którego członkowie zakładali na siebie skóry zwierzęce, by upodobnić się do satyrów, nazwano koźlim. W efekcie, od owych pieśni kozła, śpiewanych przez chór, narodziła…
Wierszalin
Bardzo sobie cenię ten teatr działający od lat w podbiałostockim Supraślu. Chyba niegdyś o nim już pisałem. Działalność Piotra Tomaszuka jest imponująca. Jego teatr ma charakter, jak to określam, totalny. Prawdziwy teatr oddziałujący na wszystkie nasze zmysły. To jest imponujące. Ucieszyłem się, że dyrektor Warszawskich Spotkań Teatralnych zaprosił „Wierszalin” do Warszawy w ramach cyklu poświęconego…
Na Nalewkach
Wyobrażacie sobie przedstawienie, które jest grane dziewiętnasty rok? Ja sobie tego nie wyobrażałem aż do chwili, gdy trochę przypadkowo znalazłem się w Teatrze Żydowskim na właśnie takim spektaklu. Środa, prawie pełna sala, oglądamy „Kamienicę na Nalewkach”. To widowisko w stylu zmarłego przed pięcioma laty dyrektora Szymona Szurmieja. Nic dziwnego, był on współscenarzystą i współreżyserem „Kamienicy”….