Kiedy ostatnio byłem na koncercie „Wołosatek”? Tak, to było 20 lat temu. Zespół obchodził swe 25-lecie. W kieleckim teatrze im. Żeromskiego spotkały się harcerskie pokolenia – przede wszystkim uczestników „Operacji Bieszczady 40” i uczestników festiwalu w Wołosatem. Było wspaniale. Nie, nie miałem z tym zespołem wielu spotkań. Ze dwa razy przy różnych okazjach w Bieszczadach,…
Autor:
Medytacje
W zapowiedzi czytamy „medytacje teatralne”. Widowisko, przedstawienie, sztuka – rzecz wystawiana na scenie Teatru Powszechnego nazwano medytacjami. Na scenie góra wyglądająca jak wielkie narzucone kostki styropianu. Z boku wystaje wielka ruszająca się dłoń. (Już niedługo się okaże, że góra w środku jest pusta – po obróceniu się sceny zobaczymy rusztowanie z ekranem telewizyjnym w środku)….
„M”, czyli o mądrych (literki nr 21)
Mojemu Ulubionemu Instruktorowi coś się od rana nie wiodło. Woda pod prysznicem była za zimna, skarpetki trafiły mu się od dwóch par, a w pojemniku na chleb Mulin odnalazł dwie nadpleśniałe bułeczki. – Co za życie – pomyślał. – Czy nie lepiej jest raniutko wypić filiżankę dobrej kawy i dać sobie spokój z tymi codziennymi,…
500 szczęśliwych staruszków
No, przesadziłem. Nie wszyscy są staruszkami. Niektórzy (i niektóre) mają prawdopodobnie ponad 80 lat, ale część z nich (a szczególnie osoby płci żeńskiej) pewnie tylko 60. Nie opiszę wam sanatorium w którymś polskim zdrojowisku, lecz hotel dla dorosłych na Lanzarote. Bo 500 szczęśliwych staruszków na tej wyspie przebywa w jednym hotelu. I tak naprawdę poza…
75
Urodziny. Dzień jak każdy, ale jednak symboliczny. Trzy czwarte wieku. Jakie było? Co jeszcze mnie czeka? Ponoć człowiek ma tyle lat , na ile się czuje. Fakt. Niektórzy moi rówieśnicy uważają się za starców, przed którymi nie ma żadnej przyszłości. Niektórzy są autentycznie młodzi i nie chcą przejść na emeryturę, nadal pracują, nadal cieszą się…
„K” jak klimat (literki nr 20)
Mój Ulubiony Instruktor spojrzał za okno. Straszna plucha, nie chce się wychodzić z mieszkania. O ile lepiej byłoby… (dalej nie napiszę, bo wiecie, co Mulin sobie myśli). Ale wyjść musiał, bo obiecał jednej druhnie z jego ulubionej organizacji, że przyjdzie na warsztaty. A przyjście gdziekolwiek wymaga wyjścia. Taka to paskudna logika. Temat warsztatów był fascynujący….
Zbyszek
Było to dawno, dawno temu. Nad jeziorem Łaśmiady koło Ełku spotkało się dwóch instruktorów harcerskich. Jeden z nich był doświadczonym harcmistrzem z Warszawy, komendantem szczepu z tradycją sięgającą 1912 roku. Pracującym w Wydawnictwie Harcerskim (a właściwie wówczas, w drugiej połowie lat siedemdziesiątych, Młodzieżowej Agencji Wydawniczej). Drugi był młodym komendantem Hufca Garwolin, posiadającym groźnego psa. Uważającym,…
W, czyli wigilie (literki nr 19)
Mój Ulubiony Instruktor obudził się i otworzył jedno oko. Oczywiście z wrodzonego lenistwa. Obrócił się na drugi bok i zaczął myśleć. Myślenie, szczególnie w pozycji siedzącej i leżącej, jest ulubioną czynnością Mulina. Co dziś miłego mnie czeka? No tak, wigilia w gronie instruktorów mojej najlepszej organizacji. – Co? – Mulin usiadł z wrażenia. – Przecież…
U jak uśmiech (literki nr 18)
Deszczowy jesienny, chłodny poranek, Mój Ulubiony Instruktor nieco dziwiąc się sobie siedział na kanapie. Dziwił się, bo obok stał fotel, który był pusty. I Mulinowi wcale do zajęcia swego ulubionego miejsca się nie spieszyło. Może dlatego, że w ręku trzymał filiżankę gorącej… czekolady. I uśmiechał się. W ten jesienny poranek przypomniał sobie, gdy zdziwił się…
Dawne czasy, czyli coś na „d” (literki nr 17)
Jesienny poranek dla Mojego Ulubionego Instruktora nie był radosną porą dnia. Codzienne ablucje męczyły go, do głowy przychodziły mu same mądre myśli. A co to za przyjemność cały czas myśleć mądrze? Dlatego z przyjemnością usiadł z ulubioną filiżanką kawy na ulubionym fotelu i spojrzał za okno (a widział tylko zamglony zarys drzew). I wtedy postanowił…