Zaczyna się Nadzwyczajny Zjazd ZHP. Wydarzenie wydawałoby się niezwykłe, ale jednak banalne. Jeżeli na „normalnym” zjeździe nie ma czasu, aby podyskutować o sprawach wydawałoby się pryncypialnych, jak zmiany w Prawie Harcerskim, zwołanie zjazdu nadzwyczajnego (zapowiedziane na tym zwyczajnym) nie dziwi.
Padają przed spotkaniem w Załęczu różne zdania, na przykład, iż będzie on kompromitacją ZHP, albo iż w trakcie zjazdu nastąpi podział organizacji. Nie, nic takiego się nie zdarzy, a opinie o kompromitacji słyszę od ponad dwudziestu pięciu lat, bo po raz pierwszy delegatem byłem w roku 1981. Od pewnego czasu nie głosuję już na sali, ale mniej lub bardziej aktywnie w zjazdach uczestniczę. Będę (jestem) też na zjeździe tym razem.
Dyskusja o Prawie może być pasjonująca. Pod warunkiem, że delegaci zechcą podejmować decyzje, a nie odkładać je w nieskończoność. Nigdy, ale to nigdy nie ma będzie lepszej sytuacji do modyfikowania naszych wewnętrznych przepisów. Nie wierzmy, że dyskusja w czasie najbliższych dwóch lat cokolwiek zmieni. Tylko nas zmęczy.
Gdy już nie ma argumentów, pada opinia, że lepiej nic nie ruszać w statucie, bo później strasznie długo trwa zatwierdzenie go przez władze państwowe. Cóż, w takiej sytuacji to może lepiej nic nie modyfikować i do końca świata (a może jeden dzień dłużej?) pozostać przy wersji aktualnej.
Jeżeli jesteśmy organizacją żywą, nie możemy bać się gorących dyskusji i dokonywania zmian.
Choć, co oczywiste, jeżeli tylko w Załęczu delegaci tylko sobie porozmawiają, też będzie to korzystne dla ZHP. Wierzcie mi, kompromitacji nie będzie.
1 thought on “Nadzwyczajny”
Comments are closed.
Profesorze, komentarz nie ma nic wspólnego z powyższą notą dotyczącą harcerstwa, ale chciałabym dać znać, że czekam na wpis odnoszący się do zmian w spisie lektur szkolnych wprowadzonych przez MEN.
pozdrawiam