Od lat aktywnie kibicuję harcerstwu na Białorusi. Niegdyś ze dwa razy w roku byłem w Grodnie – a to na festiwalu piosenki, a to na spotkaniu kadry całej organizacji. Od kilku lat mój kontakt z polskimi drużynami na Wschodzie nie jest tak ścisły, nie znam już większości drużynowych (a przed laty całą czterdziestkę – pięćdziesiątkę znałem), nie bywam na Białorusi. Długo by pisać, dlaczego tak się dzieje.
Może dlatego, że nasza (bo nie tylko moja) pomoc dla harcerstwa na Białorusi zmniejszyła się, organizacja przeżywa kryzys. Nie da się ukryć, że wiąże się to także z polityką państwa kierowanego przez prezydenta Łukaszenko. To na pewno druga przyczyna osłabienia organizacji. Ale głównym, trzecim powodem są problemy wewnętrzne samego harcerstwa. Nie będzie dobrze działać organizacja, w której część kadry przebywa w Polsce, w której młodej kadry się nie kształci i nie prowadzi codziennej działalności programowej.
I mamy światełko w tunelu! Wątłe, ale jednak jest.
Od dwóch dni trwa w Warszawie seminarium dla opiekunów harcerstwa na Białorusi. Środki przekazał nam Senat. Dla ponaddwudziestoosobowej grupy – większości cywili – cały program to szok. Seminarium, ale niektóre zajęcia poprowadzone jak na normalnym kursie instruktorskim. Dla piętnaściorga z nich słowo zastęp, drużyna, hufiec nic do tej pory nie znaczyło. A tu Główna Kwatera ZHP organizuje dyskusje, wykłady, wycieczki, kominki. I to się podoba!
Jednak panie (bo w przeważającej liczbie w szkoleniu biorą udział panie) są zachwycone. Fakt – najmłodsza ma osiemnaście lat, ale najstarsza mocno przekroczyła pięćdziesiąt. Zachwycone harcerstwem. Nie będą one drużynowymi – może dwie lub trzy. Ale będą troszczyć się, by w kilkunastu miejscowościach harcerstwo się rozwijało. W niektórych przypadkach będzie to trudne (- Gdyby dyrektorka wiedziała, że tu jestem, wyleciałaby z pracy), ale powinno się udać. Nasze panie opiekunki zostają jeszcze z nami trzy dni. Przez ten czas zrobimy wiele (bo ja, odpowiadając za program, oczywiście też), by zapał, jaki miały pierwszego dnia nie zgasł, by praca harcerska trwała na Białorusi. Czy nam się uda? Zobaczymy.