No to sobie znów poradziliśmy. Pan p.o. prezydent miasta, wzorem swojego poprzednika, który jest prezydentem wszystkich Polaków, na sesję Rady Miasta nie przyszedł. Co mu tam będzie rada radziła. On w ramach swej pracy musi myśleć o zdobywaniu nowych wyborców. Kawałek szydła z worka wyszedł przy okazji podejmowania przez nas decyzji o darmowych przejazdach komunikacją miejską w dniu jutrzejszym. Pan Marcinkiewicz ogłosił kilka dni temu, iż w Europejskim Dniu bez Samochodu wszyscy będą mogli pojechać sobie tramwajem albo autobusem gratis. I byłoby pięknie, gdyby nie to, iż to nie on, ale Rada Warszawy (może na jego wniosek) podejmuje taką decyzję. Ale nasz dzielny kandydat na prezydenta w glorii i chwale głosi, iż to on taki prezent warszawiakom funduje. No cóż, nie byliśmy (my, członkowie SLD) na tyle złośliwi, by zrobić panu prezydentowi kuku. Głosowaliśmy „za”. Ale gdybyśmy wyszli z sali, nie byłoby quorum i pan Marcinkiewicz pozostałby ze swoimi obietnicami na lodzie.
Uchwała, dotycząca owych darmowych przejazdów, jest dość śmieszna, bo nasi urzędnicy z Ratusza nie dali się przekonać, iż nieprawdą jest, że każdy jadący jutro metrem, SKM, autobusem lub tramwajem bierze udział w obchodach Dnia bez Samochodu. Jadę w codziennym porannym tłoku i obchodzę Ważny Dzień. Uchwała śmieszna, ale możemy cały dzień jeździć za darmo. No i dobrze.