Wpis niniejszy jest zmieniony. W wersji pierwotnej zawierał imiona wszystkich uczniów. Wywołało to ostrą, negatywną reakcję części byłej klasy III j. Można przeczytać to w komentarzach, których nie usuwam. Żyjemy, jak zwykle, w ciekawych czasach… Zdziwiony jestem takimi reakcjami – nie treścią, ale tonem. W każdym razie nie ma już w poniższym tekście imion. Treści pozostają bez zmian.
To nasza wspólna matura – bo przecież razem z „III j” przez dwa lata pracowałem, aby wypadła ona (matura i klasa) jak najlepiej. Teraz pora na podsumowanie.
Ustne prezentacje – to już historia – duży sukces. Część klasy otrzymało 20 punktów, najgorsza ocena w granicach 50%. Moje – nasze wysiłki nie poszły na marne.
Teraz podsumujmy wyniki egzaminu pisemnego. Generalnie – poniżej możliwości dużej części moich uczniów (a właściwie uczennic). Jedna osoba z 96% zdobytych punktów wiosny tu nie czyni.
Dobre, czwórkowe uczennice: 67%, trzy razy po 66%, dwa razy po 63%, 59%. A więc duża część dziewcząt, które powinny mieć ponad 70%, zdobyły mniej więcej po dwie trzecie możliwych do zdobycia punktów. Jedni powiedzą – to zupełnie niezłe wyniki, ale ja nie jestem usatysfakcjonowany.
Z drugiej strony słabeusze – niespodziewanie dobre. Wyniki od 56 do 61%. Dla nich to sukces, moim zdaniem duży. Spłaszczyły się wyniki w klasie, okazało się, iż uczennice dobre oraz te czasami z pewnym trudem dopuszczone do matury uzyskały podobne oceny. Czy było tak, że te lepsze były przekonane, iż maturę z polskiego napiszą z marszu, więc się do niej za bardzo nie przygotowywały, a te słabsze przed maturą przyzwoicie, solidnie pracowały?
Jest kilkoro uczniów, tych dobrych i dostatecznych, którzy napisali maturę na dobrym poziomie – od 70 do 73%. To jest w porządku, takie wyniki powinni mieć wszyscy.
Dwie matury zdecydowanie słabsze, pewnie z różnych powodów.
Osobny rozdział to poziom rozszerzony. Od 70 do 50%. Gdybyście pisały na poziomie podstawowym, na pewno miałybyście dużo lepsze wyniki. Ale podjęłyście to ryzyko…
Matura za nami. Pan Giertych na szczęście nikomu (tak jak w całej szkole) nie musiał pomagać. Teraz czekam na oceny waszych prac magisterskich.

Jakim prawem pisze pan publicznie o naszych wynikach!
Nie przypominam sobie, żeby pytał pan o zgodę kogoś z naszej klasy. To żenaujące, podobnie jak cała pana ,,praca” z naszą klasą. Nie zawdzięczamy panu ,,NIC”
brawo brawo, cóż za odwaga, winszować!
chamstwo sie szerzy… szczególnie pod wpływem niepowodzeń, czyż nie mam racji?
kimkolwiek jesteś, nie moge w to uwierzyć że siedziałam z tobą przez 3 lata po 6 godzin dziennie w jednej sali. fuj!
Oj nie wiem po co teraz stwarzać taką niesympatyczną atmosferę…Ważne, że wszyscy zdaliśmy i trzeba się z tego cieszyć. Nikt przecież nie ukrywał, że do matury przygotowywaliśmy się w większości poza szkołą. A ja w sumie lekcje j.polskiego będę miło wspominać, choć pewnie Pan Cz. mnie nie…hehe…w końcu miewaliśmy słabsze dni.
Nie wiem czy ten tekst mial ośmieszyć uczniów czy Nauczyciela. Nauczyciela, który nie potrafil przygotowac młodych ludzi do matury mając do dyspozycji 6 godzin tygodniowo!!! Przyłączam się do pierwszego komentarza…
Choć to i tak nie „ruszy” ów Nauczyciela.
Przyznam, że powyższy tekst wywarł na mnie dosyć duże wrażenie. Myślę jednak, że nie można podchodzić do tego zbyt emocjonalnie. Należy również przyznać, że każdy z nas największy wysiłek wkładał w przygotowanie się do tych przedmiotów maturalnych, które liczyły się w jego postępowaniu rekrutacyjnym. Jednak gratuluję odwagi pierwszemu komentatorowi, swoje zdanie nawet to negatywne dobrze jest wyrazić wprost i również zdanie innych powinniśmy umieć uszanować.
fajnie by było sie jednak pod nim podpisać, albo wyrażać swoje zdanie wtedy gdy był na to czas, a nie anonimowo, po czasie i zwyczajnie po chamsku.
ja tylko to krytykuje, a nie wolność słowa.
Ja tylko w ramach sprostowania. Widze, ze wszyscy podpisuja sie inicjalami… Mialo byc uczennica nr 24, ale w takim razie: ow
Chamstwem jest umieszczanie prywatnych wyników w internecie.
Apeluje w imieniu moim i koleżanek aby usunął Pan ten wpis. Inaczej trzeba będzie zastanowić się nad innym załatwieniem tej sprawy.
No cóż, wreszcie po maturze kilka szczerych i rozbieżnych opinii. Gdybym nie napisał tego komentarza, nie znałbym oceny xxx oraz uczennicy. Szkoda, że xxx nie zawdzięcza mi (tak jak cała klasa) NIC. Przykro, bo przecież mogłem nie organizować Wilna, nie ciągać was po Warszawie, nie namawiać do bywania w teatrach… Mogłem nie spotykać się z osobami piszącymi rozszerzoną maturę. I nie robić kilku innych rzeczy, abyście byli mądrzejszymi ludźmi… To jest NIC?
Teraz nie chodzi, uczennico, o to, by mnie wasze uwagi „ruszyły”. Wolałbym spokojnie, bez emocji dowiedzieć się, gdzie leży mój błąd (błędy). Napisz xxx, napisz uczennico do mnie maila, spotkajmy się i normalnie porozmawiajmy. Świat się od tego nie zawali.
Pozdrawiam wszystkich
Przeczytałem jeszcze wpis LA i uzupełnienie notki ow. Drogi (droga) LA, może także chciałbyś (chciałabyś) się spotkać i porozmawiać ze mną (oczywiście o rozumieniu przez nas słowa chamstwo).
pozdrawiam
OW nr 24 nalezał do mnie, to tez tak gwoli sprostowania :).
Wyniki matury nie sa tajemnica. To, ze w naszej szkole kazdy pojedynczo wchodzil do pokoju nauczycielskiego i odbieral swiadectwo jest wynikiem dobrej woli dyrekcji. W wiekszosci szkol srednich wyniki matury byly wywieszone na listach i kazdy mogl sprawdzic ile punktow otrzymala kolezanka z lawki.
Przynajmniej tak opowiadali mi znajomi.
MK, dobry tekst:)
Ale nie upieram sie, moze jestem w bledzie.
Swoja droga to rzeczywiscie troche glupie, ze swoje frustracje przelewacie pod pseudonimem komentarzach do bloga.
Gdyby ktoś z naszej klasy umieścił na swojej stronie nasze wyniki to nie bylibyście tak wyrozumiali. Pozycja czy wiek nie dają prawa do robienia rzeczy, których się po prostu robić nie powinno ze względu na poszanowanie prywatności innych.
Ktoś kto sam nie podpisuje się imieniem i nazwiskiem nie powinien oceniać osób nie chcących ujawniać swojej tożsamości. Nie wszystkim musi pasować ten wpis i mają do tego prawo. Proszę o uszanowanie takiej niechęci. Jako osoby prywatne mamy prawo nie chcieć publikowania naszych danych i wyników w sieci.
Dziękuję, że zmienił Pan ten wpis.
Wydaje mi się, że niektóre osoby zdecydowanie poniosły emocje… Nie rozumiem jaki był cel umieszczenia na tej stronie wyników każdej osoby, ale dziwię sie również jak można wypowiadać sie za całą klasę, że nie zawdzięczamy panu Czetwertyńskiemu NIC (xxx), albo „apelować w imieniu swoim i koleżanek o usunięcie tego wpisu” (LA). Ja się pod waszymi komentarzami nie podpisuję!
Każdy nauczyciel ma własne metody nauczania i faktem jest, że te lekcje j. polskiego często nie przypadały nam do gustu. Jednak, mimo to myślę, że pan Cz. jest jednym z niewielu nauczycieli, którzy wykazali zainteresowanie naszą maturą. Ja swoje 100% z ustnego polskiego zawdzięczam nie tylko sobie, ale także Jemu.
Droga (drogi) LA. Zdecydowanie mamy inne poglądy na temat prywatności, na temat definicji słowa „chamstwo” oraz formułowania zdań w rodzaju „innego załatwiania tej sprawy”.
Droga (drogi) xxx. Czy, gdy emocje nieco opadły, nadal twierdzisz, że nie zawdzięczacie mi NIC? Oczywiście felietonik o waszej pisemnej maturze nie dotyczył owego problemu. Tak to jest, że uczeń musi wyniki (także na maturze) zawdzięczać sobie. Nauczyciel może mu pomóc zdobywać wiedzę, umiejętności (pisania, swobodę analizowania tekstu, logikę wypowiedzi)… Czyni to lepiej lub gorzej. Tak się zdarzyło, ze to i owo w waszej klasie zrobiłem lepiej niż kilku znanych mi polonistów. Możesz porozmawiać o tym z kolegami z innych klas. Na pewno to i owo przeprowadziłem gorzej. Może się jednak ujawnisz i wtedy powiem ci, dlaczego.
pozdrawiam
Wiecie co jest zalosne? Nie tylko ze ktos podpisuje sie jakims pseudonimem , ale to ze potem pisze post drugi raz, juz pod „klasowym” inicjalem. Słoma z butow w koncu wyjdze xxx.Wybujale ambicje czesto wystawialy Twoja osobe na smiesznosc. Zal mi Cie, mimo wszystko. Nawet jesli masz jakies ukryte pretensje do kogos, to inteligentna, a nie wyryta osoba zalatwilabys te sprawe inaczej. Zreszta masz jeszcze szanse.
A sprawa wzburzyla cala klase i z tego co wiem, to xxx i ow nie maja rzeszy zwolennikow. Po co wypowiadac sie za wszystkich?
Mam nadzieje, ze emocje w koncu opadna, a my dojdziemy do jakiegos kompromisu :). I to szybciej niz rzad z pielegnierkami.
Trzymajcie sie.
Moim zdaniem nie potrzebnie teraz po ukończeniu szkoły i po maturze atakujemy siebie, czy nie możemy pamiętać tych lepszych i milszych chwil. Wydaję mi się, że w tym momencie już nie chodzi o publikacje naszych wyników w internecie, ponieważ zostały usunięte, tylko o niewyjaśnione sprawy między niektórymi osobami, które powinny być poruszone wcześniej i omówione w „cztery oczy”, a teraz pisząc jest po prostu łatwiej.Pan Cz. jako jeden z niewielu nauczycieli w naszej szkole starał się prowadzić lekcje i zawsze był do nich przygotowany, czego nie można powiedzieć o innych nauczycielach i każdy musi to przyznać. Zakończmy tę niepotrzebną i kompromitującą dyskusję.
Moze rzeczywiscie za ostro zareagowalam i przepraszam jesli kogos urazilam. Tez bywam w goracej wodzie kąpana.
A ja nie mam pretensji do nikogo z klasy. Wkurzaja mnie tylko pewne zachowania, ot co.
Patrycjo,
prowadziłem lepiej lub gorzej lekcje, które mogą się komuś nie podobać (na ostatniej lekcji w drugiej klasie rozmawiałem z wami na ten temat – wasze opinie były pozytywne, pewnie xxx i ow nie widziały potrzeby przyjścia na tę godzinę). Nie mam tu sobie nic do zarzucenia. Bo cóż to za zarzut, że mając sześć godzin w tygodniu nie potrafiłem was przygotować do matury pisemnej. Mogłem tylko być ostrzejszy w ocenianiu. Ale nie chciałem.
Poświęciłem wam jednak sporo czasu (można by napisać – serca), abyście coś jeszcze ze strony nauczyciela zyskali. Bo były lekcje i coś jeszcze. Możemy wymieniać.
I dlatego owo NIC (napisane przecież na marginesie felietonu o spłaszczeniu wyników matury w waszej klasie i skromnej próbie wyciągnięcia z tego wniosków) jest, wydaje mi się, niedobrym słowem, mocno mnie krzywdzącym. Nie ma osoby w klasie, której nasza wspólna nauka nie dała NIC.
pozdrawiam
Szczerze mowiac to wszytsko jest juz troche smieszne… Piszemy tu niczym na blogu jakiejs szalonej nastolatki:) Było, minelo- to najwazniejsze.
A to, ile procent na maturze jest zasługą p.Cz, a ile pkt zawdzięczamy sobie wie juz kazdy z nas.
pozwole sobie zauważyć, droga OW, że sama nakręciłaś ten temat pisząc komentarz numer 4.
co nie znaczy że sie z Tobą nie zgadzam w kwestii śmieszności tej dyskusji.
Pisałam w imieniu koleżanek, z którymi rozmawiałam. Nie napisałam w imieniu klasy a to jest różnica. Panie Profesorze zawsze mieliśmy inne poglądy i z tym muszę się zgodzić. Świat byłby nudny gdyby każdy myślał tak samo.
Widzę, że nawet po zakończeniu szkoły nasza klasa nie potrafi normalnie wyrazić swoich opinii bez kłótni i oczerniania. To smutne, że ludzie, którzy spędzili razem 3 lata nie szanują siebie nawzajem.
To smieszne, ze oskarzacie nauczyciela o wasze niepowodzenia. Osobiscie mialam okazje uczestniczyc w lekcjach pana Cz. przez 2 lata i uwazam, ze byl to jeden z bardziej zainteresowanych klasa i zaangazowanych w przekazanie czegos wartosciowego mlodym umyslom profesorow. Prawdopodobnie nie bede miala juz okazji z nim sie spotkac, nad czym bardzo ubolewam (rzadkoscia jest spotkanie czlowieka, ktory zainteresowany jest swoja praca i robi cos, w czym jest naprawde dobry). Bardzo ciekawi mnie fakt, ze w tym momencie uwazacie, ze to nie w was, a w czlowieku, ktorego lekcje nikomu „NIC” nie daly, jest problem. Przeciez on to wszystko wie, a was do niczego nie zmusi. Lekcje byly prowadzone zgodnie z programem, a szczerze mowiac, czesto wykraczaly poza material… Trzeba bylo tylko sie troche zainteresowac i samemu przysiasc w domu – przeciez nie jestescie juz dziecmi i chyba nie chcieliscie byc tak traktowani… Przykro mi jedynie, ze nie szanujecie pracy kogos, komu widocznie zalezalo na tym, zeby wszystkim udalo sie jak najlepiej zdac mature – wierzcie mi lub nie, ale wiekszosc z waszych 'ulubionych’ profesorow nawet nie mysli o tym, zeby sie tym przejmowac.
Ja bede mial z tem czlowiekiem jeszcze caly rok niewiem jak wytrzymam.Bedzie ciezko,ale to jedyny taki nauczyciel w tej szkole ktory ma tak pokrecone pod kopula
Prawda. Taki młodzieniaszek (nie znający zasad ortografii i, jak widać, chamowaty) będzie musiał się uczyć. To rzeczywiście dla niego ciężkie zadanie.
„Pokrecone pod kopula” – ciekawe sformułowanie młodzieniaszka. No i jestem dla młodzieniaszka „tem człowiekiem”. Ręce opadają.
Kolega xxxyyy to powinien sobie sprawić Firefox’a ze spellcheck’iem, bardzo ułatwia życie, szczególnie jeśli nigdy nie przykładało się większej wagi do ortografii.
„Pokręcone pod kopułą” to sformułowanie o tyle ciekawe, że brzmiące jakby ktoś próbował mnie wrobić w to całe zamieszanie. Przypominać felernej historii z Hiobem chyba nie muszę?
Pan mnie nie lubi i ja do Pana nie skrywam jakiejś większej sympatii, ale jakiś poziom trzeba przecież trzymać…
A ukrywanie się za nieartykułowalnym przydomkiem i adresem IP jest najzwyczajniej w świecie żałosne.
Wszystko można o mnie powiedzieć, ale nie to. Czy wiesz, jakie miałbyś życie w szkole, gdybym cię nie lubił???
Hehe, bedzie mi was wszystkich brakowalo
Cóż, od pierwszej klasy jestem przekonany, że nie pała Pan do mnie sympatią… może to błędne wrażenie, ale tak się już u mnie utarło, że trudno mi będzie uwierzyć, że jest inaczej.
A teraz się Pan przyznał do faworyzowania uczniów
(żartuję oczywiście)
Haha, szkoda że nie mam pewnych fajnych taśm jak to się stało ostatnio modne
Dzień dobry! :)Weszłam tu przypadkiem i bardzo mnie zadziwiło to, co ujrzałam
heh Otóż nie widziałam jeszcze czegoś podobnego!
Cóż to się dzieje na tym świecie, że uczniowie wymieniają swoje poglądy z nauczycielem przez internet!
Ale lot!
U mnie w szkole takie numery by nie przeszły
Tak wiem, że nie piszę gramatycznie, ale z przykrością stwierdzam, że u mnie w szkole takiego nauczyciela nie ma!
Ooo tyle. Dziękuję 
Kasiuniu,
dla wszystkich stron było to bardzo interesujące doświadczenie. Dla mnie, dla tych, którzy „nic mi nie zawdzięczają” i tych, którzy uważają mnie za dobrego nauczyciela. Świat się nie zawalił, a dziś być może już któraś z uczennic, która tak negatywnie oceniała moją pracę, dokonała głębszej refleksji i zmieniła zdanie? Może tu napisze? Bez tej strony dusiłyby w sobie złość i nienawiść. Mogły się wyżyć i jest im w życiu lepiej. I świat jest dla nich piękniejszy…