Refleksja I – internetowa demoralizacja
Przez kilkanaście lat pracowałem jako dziennikarz. Zasada w redakcji była prosta: anonimy wrzucamy do kosza. Dziś w dobie wszechwładnie panującego internetu i licznych list dyskusyjnych oraz komentarzy na stronach nastąpiły tak ogromne zmiany w mentalności społeczeństwa, że anonimowe inwektywy, plecenie bzdur, obrażanie ludzi jest na porządku dziennym. Internetowa demoralizacja wśliznęła się też do III j. Każdą sprawę między ludźmi cywilizowanymi można załatwić w sposób cywilizowany. Moja była uczennica xxx tego nie zauważyła. Powiecie – ogromnie zbulwersowało ją podanie w felietonie wyników matury z polskiego. Ale czy taka może być reakcja na mój spokojny i wyważony tekst? Mam nadzieję, iż xxx jest tylko zdemoralizowana w tej sferze.
Refleksja II – znienawidzony nauczyciel?
Wytłumaczeniem komentarza xxx może być jakaś dawna, zapamiętana, zapiekła nienawiść do nauczyciela języka polskiego. Nie jest miło występować w pozycji osobnika, do którego ktokolwiek żywi takie uczucia. Dlatego pozostaje pytanie, cóż takiego ów nauczyciel zrobił, czym się naraził uczennicy? Tego nie wiem i pewnie się nie dowiem.
A może uczennica xxx uznała, iż jestem bardzo słaby, a słabego łatwo skopać? I to nie nienawiść, ale lekceważenie? Ja jestem mądra, śliczna, najbardziej kochana, wiem, czego, chcę. A tu jakiś przeciętny, beznadziejny, okropny (niepotrzebne skreślić) belfer jeszcze śmie komentować moją maturę? I pisze, że ze mną (i całą klasą) pracował?
Refleksja III – pracował czy nie pracował?
Xxx napisała, że moja praca z klasą była żenująca. (Dołączyła tu swoje poparcie ow). Silne. Żenujące lekcje, tematy lekcji, prowadzenie czy żenujące zachowania niektórych uczennic na lekcji? Żenujące z mojej strony propozycje interesowania się wydarzeniami kulturalnymi? Żenująca wycieczka do Wilna, spacery po Warszawie? A może propozycje dodatkowych spotkań dla części uczniów? Sprawdzanie konspektów? Czytanie tekstów prezentacji? Owszem, były w klasie osoby, które zdecydowały, że będą się do matury przygotowywać we własnym zakresie, że współpracować ze mną nie będą, bo są korepetytorzy, którzy wszystkiego nauczą. Było to żenujące. Nieprawda, iż zawdzięczają te osoby mi „nic”, ale mają one własny pomysł na sukces. Nie należy tego jednak mieszać z dwoma latami naszej wspólnej pracy w klasie (i z klasą).
Refleksja IV – o prywatności
Mam inne zdanie niż część klasy (w tym LA) na temat naszej prywatności. Gdybym zachowywał się jak LA, ta strona by nie istniała. Istniałby blog „belfra”, całkiem anonimowy, jak większość, jakie czytamy. Pisałbym anonimowo o wszystkim, ostro i bez pardonu. Ale jest inaczej. Moim zdaniem zasada prywatności nie została przeze mnie złamana. Rozszyfrować wyniki, połączyć imiona z nazwiskami mogły tylko osoby w klasie III j lub z klasą zaprzyjaźnione. A więc te, dla których te wyniki nie są tajne. W innych szkołach rzeczywiście wyniki matur się wywiesza, tak jak wyniki osób przyjętych do szkoły ponadgimnazjalnej. Ktoś nie związany z klasą, gdyby wszedł na stronę, nie wiedziałby, kto to jest Zosia, Krysia, Kasia czy Wiesia. Nawet gdyby to była Zosia B. Pełna prywatność zachowana. Zmieniłem tekst felietonu, usunąłem imiona. Boksowanie się w tej sprawie nie miało sensu, przecież nie pisałem tekstu, by komukolwiek sprawić przykrość, lecz dokonać analizy przeciętnych wyników części klasy.
Refleksja V – podziękowania
Dziękuję tym kilku osobom, które zechciały napisać normalne komentarze o naszej współpracy. Frustraci zawsze będą istnieć na świecie (widzimy to na co dzień, obserwując naszych polityków), ale na szczęście przeważają ci, którzy inaczej oceniają rzeczywistość. Bo gdybyśmy poszli drogą xxx, z naszych wspólnych (i indywidualnych) wysiłków zostałoby po prostu żenujące nic.
Prośba
Nie zamykam możliwości komentowania powyższego tekstu, ale chciałbym prosić o nierozwijanie dyskusji. Chyba dostatecznie dużo zostało uprzednio powiedziane. A zawsze możecie do mnie napisać maila, odpowiem.
