Długo trwały przepychanki z byłym ministrem Giertychem o listę lektur szkolnych. Nie miało być Gombrowicza – był Gombrowicz. Wyleciał Witkacy albo wracał. No i ten Conrad, i Schulz… Jakaś walka o „Potop”, który w lekturach był, ale ten tytuł minister ponownie wprowadzał. Tego się nie dało zrozumieć.
A tu chyłkiem, cichutko nowy minister szybciutko podstawy programowe zmienił, zestaw lektur wprowadził od 1 września i całą dyskusję zakończył.
Ba, gdyby to było proste – zakończyć dyskusję i przystąpić do realizacji nowo opracowanych programów. Ale proste to nie jest. Bo panaministrowe decyzje to kolejny krok do psucia i tak popsutej przez panaministrowych poprzedników reformy szkoły. W czym rzecz? Otóż przed laty, gdy przystępowano do zmian strukturalnych i programowych szkoły, zakładano, iż nauczyciel języka polskiego będzie miał duży margines wolności w budowaniu programu, między innymi dlatego, że może osiągać ten sam efekt, ten sam cel, posługując się innym materiałem – innymi lekturami. Dziś jest to niemożliwe. Dziś mamy taki zestaw lektur, że poza nim nie da się już omówić ani jednego tekstu. Nie wierzę, abym mógł rozmawiać w klasie o współczesnych powieściach, jeżeli pan minister dołożył mi (nam) teksty z kręgu kultury chrześcijańskiej: „Qvo vadis”, Jana Pawła II, kardynała Wyszyńskiego, Hannę Malewską itd. Czy pan minister policzył, ile stron tekstu ma dziennie przeczytać przyszły uczeń trzeciej klasy liceum? Nawet nowatorskie „Jądro ciemności” Conrada wymieniono na Conradowskiego tradycyjnego „Lorda Jima”. Nie tylko materiał trudniejszy w interpretacji zmieniono na łatwiejszy, ale także krótszy na dłuższy. I w tym tłoku lektur cudowna „Madame” (w podstawie rozszerzonej) też mi ciąży. O ile piękniej było, gdy rozmawialiśmy w klasie na jej temat kilka lat temu, zaraz po wydaniu, jako tekście zaproponowanym przez uczniów.
Jedyny ratunek w tym, że niedługo przyjdzie nowy pan minister, ponownie zmieni podstawy programowe i jakoś nam ulży. Bo na szczęście zmiany w klasie pierwszej liceum są niezauważalne, więc można w tym roku pracować według starych programów i tym samym podręczników. A za rok, w klasie drugiej, wszystko wróci do normy. Oby.
PS A maturzyści i tak mają realizować programy opracowane według starej podstawy, więc się u nich nic zmienia.
