Znaleźli go w drzewie. Oni – też symbolizujący drzewa (a może duchy drzew?), które grane są przez aktorów. Dziwne wydarzenia mają miejsce wokół drewnianego człowieka. Czasami wyrośnie obok dom – pudełko, całe we wnętrzu czerwone. Trzeba je podtrzymywać, bo samo mogłoby się złożyć. Czasami pojawią się tajemnicze wiadra na kijach – takie jak na wsi, w której woda w studniach jest wysoko, więc nie trzeba używać kołowrotu albo żurawia. Przejdzie też człowiek – ubrany, bo Oni (z maseczkami na twarzach) mają na sobie tylko nieco za duże slipki. Tenże człowiek coś sprzątnie (zabierze?) albo się zdziwi, Oni nie są zachwyceni jego obecnością. Pojawią się pocięte pnie drzewa (można na przykład drewnianego człowieka na nich położyć) albo drewniane walizki. Dużo, dużo drewna wokół.
Cały ten świat wyczarował Stasys Eidrigevicius, jeden z najciekawszych współczesnych grafików – Litwin (fakt, tylko w 50%) z krwi i kości. Więc przeplata widowisko ruchu (jak nazwać taki teatr?) pieśniami kościelnymi śpiewanymi po litewsku. I kończy fragmentami mówionymi – własnymi refleksjami (?), pamiętnikami (?), wspomnieniami (?).
Las Stasysa jest pełen dziwnych, mało racjonalnych wydarzeń. Bo dlaczego na powalonym a później podniesionym drzewie zamiast gałęzi wyrastają owe kije z wiadrami? Jeżeli las żyje, może i żyje w nim żywa woda, ta z wiader? Obserwuje ów świat drewniany człowiek. Siedzi z boku, tam, gdzie go ludzie-drzewa posadzili. Kolory, ruch go nie dotyczą, ani odpoczynek, który jest mu zaproponowany. Kolory nie dotyczą także drzew, są one szare. I gdy nawet aktorzy się ubiorą, by wygłosić kilka kwestii pod koniec widowiska, nadal pozostają bez koloru.
To leśno-plastyczne widowisko jest ponoć wspomnieniem z dzieciństwa Stasysa. Ponoć. Dlaczego w lesie? Dlaczego wielkie drzewo na początku spektaklu jest „ścięte”? Tego się nie dowiemy. Pozostaje w pamięci las i ów człowiek. Drewniany.
1 thought on “Drewniany człowiek”
Comments are closed.
Co za (…) recenzja