Za miesiąc mój Komendant (ciągle mój, choć już od lat tej funkcji nie pełni) ukończy osiemdziesiąt lat. Jesteśmy ze sobą związani (oczywiście ja jako jeden z wielu) od pół wieku. Bo niedługo minie 50 lat od chwili, gdy na Jego ręce składalem Przyrzeczenie Harcerskie. A przed kilkoma dniami miała miała miejsce czterdziesta piąta rocznica wręczenia mi przez Komendanta granatowej podkładki. Nasze drogi splatały się niejednokrotnie, splatają się i dziś. W miniony czwartek na spotkaniu Choragwianej Komisji Historycznej oceniłem wydawane przez Komendanta z zespołem Roczniki Historii Harcerstwa. Oceniłem krytycznie. Niektórzy powiedzieli, że za bardzo.
Ale cóż. Z Komendantem od zawsze nadawałem na innej fali. Jakbyśmy byli w innym harcerstwie, co nie jest prawdą, bo to On i jego wychowankowie harcerstwa mnie uczyli. Byliśmy więc blisko, a jednocześnie w jednym hufcu daleko. To na przykład charakterystyczne, że gdy hufiec organizował wielką akcję letnią na Kociewiu (i to nie jeden raz!), mój szczep obozował na Mazurach lub Suwalszczyźnie. A gdy organizowano da kadry instruktorskiej wyjazdy zagraniczne (nie wszyscy pamietają te czasy realnego socjalizmu), mnie jakoś na te obozy nie zapraszano… I to nie dlatego, że byłem słabszym instruktorem, nie, jakoś tak wychodziło… I ja nigdy do nikogo o to nie miałem żalu.
Pół wieku w jednym hufcu. Duża sprawa. Komendant poswięcił całe swoje życie organizacji. Nigdy w niej nie pracował na etacie, zawsze miał pracę zawodową, a w niej sporo sukcesów. Ale harcerstwo było dla niego najważniejsze. Zastanawiam się, co było jego największym sukcesem harcerskim? Długi staż hufcowego? Znakomity hufiec, liczący przez kilka lat dziesięć tysięcy członków? Przez wiele lat najlepiej oceniana w chorągwi akcja letnia? Zbudowany naszymi, ale przede wszystkim Jego rękami ośrodek zuchowy w Ocyplu? Świetne namiestnictwa, tak zuchowe, jak i harcerskie (przez kilka lat wzorowe także starszoharcerskie, to była mija działka). Kilka książek, jakie napisał o hufcu? Wydawany od kilku lat kwartalnik „Zuchmistrz”? Nagrody, medale, wyróżnienia?
Nie wiem.
Pięć lat temu zorganizowaliśmy Komendantowi benefis. Było… było wspaniale. Ogromne grono przyjaciół harcerskich sprzed lat. Życzenia, prezenty, piosenki, występy…
I znów pora spotkać się z hm. Stefanem Romanowskim, przewodniczącym naszego sądu harcerskiego, przewodniczącym Kręgu Instruktorskich Pokoleń „Romanosy”. Pora powspominać. Pewnie o tych najmilszych chwilach. A te złe? Cóż, możemy je pominąć. Teraz trwają przygotowania do benefisu 80-lecia Komendanta.
1 thought on “Osiemdziesiątka”
Comments are closed.
Czuwaj,
Adasiu,bardzo mi się podobał powyższy tekst.Jak na kogoś,kto „nadawał na innej fali” bardzo pięknie piszesz o swoim Komendancie.Istotnie,Dh Romanowski jest niezwykłą Osobą,również dla nas,ludzi z dalekiej prowincji-a to za przyczyną „Zuchmistrza” w którym mamy podporę działania naszych gromad zuchowych i nie tylko.Do Rocznika zagląda moja Komisja Historyczna i student-instruktor piszący pracę nt.harcerstwa.Napisałeś iż oceniałeś Roczniki krytycznie…no cóż, nikt nie jest prorokiem we własnym kraju,jak widać.
Pozdrawiam Cię serdecznie z dalekiego Mrągowa.Mam nadzieję,że uda nam się jeszcze spotkać.
hm Barbara Panek-Strzałkowska
komendantka Hufca Mrągowo