Nie wiem, czy zauważyliście. Zupełnie zdrowy człowiek, funkcjonujący bez żadnych problemów trafia do szpitala. I co się dzieje? W ciągu minuty staje się chory! Inni, całkiem zdrowi, traktują tego „chorego” jak osobę niepełnosprawną. Niech tylko zobaczą kogoś w piżamie – mówią do niego głośno (przecież „chory” jest przygłuchy), mówią wolno bardzo prostymi zdaniami (przecież „chory” niewiele rozumie z tego, co go otacza, dostaje jedzenie zgodnie z jakąś „dietą”, jakby owa dieta była lepsza od innych, których „chory” nie dostaje. No tak, ale „chory” pozbawiony jest normalnego ubrania – nieodłącznego atrybutu „zdrowych”.
I kto mi powie, że to nie szata kształtuje człowieka?
Szpital to miejsce, w którym spotykamy się wszyscy – po tych piżamach nie widać, kto jest kim. jesteśmy równi. Więc rozmowa dotyczy zabiegów, godzin posiłków, mierzenia tego czy tamtego. Najmniej miłe sprawdzanie mojego stanu zdrowia odbędzie się w piątek. I dopiero potem przekonamy się (ja i lekarze), co ze mną dalej się będzie działo.
Ale na razie mam pod opieką strasznie miłego 85-letniego dziadka. Dziadek jest znakomity, kulturalny, dowcipny, sprawny fizycznie, na pozór mało kłopotliwy. Lecz niestety ma straszą sklerozę. W dzień każdy pokaże mu naszą salę, ale w nocy? Przyprowadziła go pielęgniarka koło czwartej rano z wędrówek po oddziale, położyła do łóżka i wszystko byłoby w porządku, gdyby dziadek nie zechciał pójść na korytarz do toalety, której tam nie ma. Poszedłem po dziadka, zaprowadziłem, gdzie trzeba i poszedłem spać.
Wpisuję te notatki poza oddziałem i tak się zastanawiam, czy gdy wrócę na moje drugie piętro nie znajdę dziadka we własnym łóżku…
Jestem „chory”. I bardzo walczę, by rzeczywiście w szpitalu nie zachorować. Stąd ten zapis dzisiejszego dnia. Następne pewnie nastąpią…
2 thoughts on “Doba pierwsza”
Comments are closed.
Proszę spojrzeć na dobrą stronę tej sytuacji: przynajmniej każdy się o Pana troszczy i dba o dobre samopoczucie…
Pozdrawiam i życzę, by jak najszybciej wrócił Pan do zdrowia.
Nic Pan nie pisze o Dziadku – towarzyszu z sali; a tak się ciekawie zapowiadało…
Cieszę się, że dobry nastrój Pana
nie opuszcza, to oznaka zdrowia. Mam nadzieję, że piątkowe badania zakończą się pomyślnie i szybko wróci Pan do domu. Pozdrowienia!