No tak. Znów znalazłem się w szpitalu, po raz drugi i na razie ostatni. Ale dla osób, które śledzą moje zapiski nie jest to nic nowego. Musiałem naprawić sobie zastawkę (mitralną), o czym myślałem od połowy stycznia. Nie jest to oczywiście miła przygoda, bo chirurdzy musieli przeciąć mi kilka żeber. Przecięli, zszyli co mieli zszyć, włożyli kawałek metalowej obrączki, do niej doszyli starą (prawdziwą, ale nie całą) zastawkę.
Niestety, rehabilitacja po takim wydarzeniu trwa dosyć długo, ponieważ żebra zrastają się kilka miesięcy. I dlatego będę współpracował z moją klasą trzecią, ale nie będę mógł aż do połowy kwietnia przyjeżdżać do szkoły. Podobnie będzie z różnymi moim zadaniami w Głównej Kwaterze ZHP i w naszym hufcu.
No cóż, lekarze w Instytucie Kardiologii w Aninie obiecali, że ta zastawka będzie funkcjonować bardzo długo, ale nie można sobie lekceważyć okresu rehabilitacji.
Pojedynczym osobom proponowałem, aby oddały w Aninie krew. I ta propozycja jest nadal aktualna, bo oczywiście nie rzecz w tym, że ja dostałem kilka litrów krwi, ale w tym, że mają w szpitalu duże potrzeby. Codziennie jest kilka operacji, razy kilka litrów krwi każda – łącznie trzeba kilkadziesiąt litrów!
Wszystkich, którzy się interesowali moim zdrowiem serdecznie pozdrawiam i liczę na to, że już niedługo się spotkamy w normalnej pracy zawodowej albo społecznej.
Nie mam szans na to, aby systematycznie pisać na tej stronie, ale jeżeli będziecie do mnie pisać listy na adres mailowy,będę starał się w miarę regularnie odpowiadać.
Pozdrawiam
Adam