Muszę się przyznać, nie wiem, czy powinienem się wstydzić, ale nie znałem poezji Rumiego. Chyba w Polsce ta poezja nie jest popularna, jeżeli w programie widowiska, o którym poniżej, teksty Rumiego były tłumaczone nie z oryginału, lecz z języka angielskiego. Na szczęście przetłumaczone prześlicznie (ale Joasia jest zdolna!), więc wydaje się, że podstawowa myśl XIV-wiecznego poety-filozofa do nas dociera.
Rzecz (pokaz? zbiór ruchomych obrazów? widowisko?), którego punktem wyjścia była ta poezja, wystawił w Operze Narodowej Robert Wilson. Oficjalnie także w zastępstwie opery, której premierę obiecuje na jesieni. Wilsona oglądamy w Warszawie po raz trzeci. Najpierw w Teatrze Dramatycznym cudowną „Kobietę z morza”, jedno z najlepszych wystawień dramatów w ciągu ostatnich sezonów; później (już w Operze) sprowadzonym zespołem śpiewającym stare murzyńskie pieśni (choć u Wilsona nie dźwięk jest najważniejszy, lecz obraz). Teraz „Rumi”, mający podtytuł „w mgnieniu oka”. I rzeczywiście – nie treść (bo wszak jej jak na lekarstwo), nie muzyka – bliskowschodnia, turecka, ale jak zwykle obraz dominuje i w tej inscenizacji Wilsona. Co prawda zmienił on scenę Teatru Wielkiego na widownię, swych aktorów wyprowadził nad kanał orkiestry, ale ważny dla niego jest i w tym spektaklu czysty obraz, czytelna kreska, klarowne kolory. W oknach wielkiego papierowego domu zmieniają się kolory – w mgnieniu oka. Derwisze tańczą – kręcą się wkoło – w mgnieniu oka, tak samo błyskają wielkie lustra, powiększające ruch aktorów na scenie. Tylko wielkie słońce wschodzi i zachodzi spokojnie, tylko ciemność nocy jest czarna jak noc.
Po obejrzeniu spektaklu pozostają marzenia.
I myśl – trzeba pójść na kolejną „rzecz” wystawianą przez Wiliamsa. Trzeba koniecznie.
2 thoughts on “Rumi”
Comments are closed.
Hmm, Rumiego poznałem przez książki Maxa Cegielskiego, bardzo interesujący twórca, mam gdzieś w domu całą książkę ze zbiorami wierszy sufitów w tym również najbardziej chyba znanego z całej grupy – Rumiego właśnie.
pozdrawiam
Różnymi drogami docieramy do interesujących zjawisk w kulturze – w moim przypadku lepiej późno niż wcale…