Zbliża się do końca zlot Silesia 2008. Przeczytacie o nim w następnym numerze „Czuwaj”. Siedzę w kawiarence internetowej, robię korektę tego numeru pisma i zbiera mi się na wspomnienia…
Kilka lat temu w naszym hufcu, nie pamiętam, czy całkiem oficjalnie, rzuciłem hasło: „Precz z dziadostwem”. Dlaczego takie wymyśliłem hasło i o co mi chodziło? Mogłem powiedzieć: „precz z przeciętnością”, „precz z bylejakością”, precz z tumiwisizmem” i tak dalej, i tak dalej. Mogłem powiedzieć: „róbmy dobre harcerstwo”, powiedziałem „precz z dz…”.
Nie wiem, czy zauważyliście, że mamy drużyny umundurowane jakkolwiek, wyglądające dziadowsko. Drużynowi prowadzą zbiórki bylejakie, nie przygotowują się do nich solidnie. Na obozie kadra dba (zazwyczaj w czasie apelu) o porządek na terenie (z wyjątkiem własnych namiotów). W ciągu dnia namioty (i uczestników, i kadry) wyglądają jak po pożarze połączonym z powodzią. Na co dzień praca drużyn nie jest zaplanowana, o celach wychowawczych nikt nie myśli. A gdy plany powstaną, i tak ich nikt nie realizuje. Harcówka jest sprzątana tylko przed przybyciem pani dyrektor albo wizytacji z hufca. Czy mam wymieniać dalej? Normalne okropne zwyczajne dziadostwo. Nie dziw więc, że do naszych drużyn dzieci się nie garną i drużyny liczą po siedem osób.
Dlatego w hufcu wydałem dzadostwu prywatną wojnę. Przynosi ona efekty, bo na szczęście nie jestem w tej walce samotny. A jak jest z dziadostwem na szczeblu ogólnopolskim? Silesia to doskonałe pole do obserwacji, w dodatku mam możliwość porównań naszych drużyn ze środowiskami spoza Polski.
Wczoraj przez kilka godzin oglądałem nasz zlotowy festiwal kulturalny. Obejrzałem ponad trzydzieści występów. Tak, tak. Skauci byli różni, ale w porównaniu z nimi nasze występy to było potworne dz… Dlaczego Węgrzy potrafią równo tańczyć, dlaczego Holendrzy pokazują się z najlepszej strony, dlaczego harcerki z Białorusi śpiewają tak, że miło się ich słucha? A my co? Dwie godziny marnych prezentacji z pojedynczymi występami – rodzynkami (tu na przykład świetna ekipa z Gdyni lub pięciu druhów z naszego hufca). Było mi przykro. Nie potrafimy? Nieprawda. Nam, harcerzom po prostu jest obojętne, czy jesteśmy organizacją z klasą, czy dz…
Kto kiedy zacznie głośno mówić – róbmy dobrą robotę. mamy stuletnią tradycję, wiemy, co to znaczy prezentować harcerstwo. Więc prezentujmy je zawsze, także (a może przede wszystkim) na zlocie międzynarodowym. Bo inaczej będziemy dziadowską organizacją. Czy na tym nam zależy?
Adam Czetwertyński
PS Szczytem dziadostwa były nasze „występy” w czasie dnia międzynarodowego. Ręce opadają.
PS 2 W nieco zmienionej (poprawionej) wersji powyższy tekst ukaże się w sierpniowym numerze „Czuwaj”.
4 thoughts on “Silesia albo o dziadostwie”
Comments are closed.
Tematyka dziadostwa jest mi szczególnie bliska. Jeszcze dzielnym 17-letnim Harcerzem Orlim będąc denerwowałem się widząc wszelakie formy harcerskiego dziadostwa. A to konferencja sprawozdawczo-wyborcza hufca, której uczestnicy głównie chcieli iść do domu. A to 15-letni przewodnicy i 20-letni ochotnicy. A to pani druhna wołająca na harcerzy „Zbióreczka” i klaszcząca w dłonie. A to te rajdy wszelakie, polegające na tym, że siedziało się dwa dni w wynajętej szkole, od czasu do czasu grając na gitarze lub otwierając kolejną śmierdzącą konserwę rybną na parkiecie sali gimnastycznej.
Współczesne formy dziadostwa? 18-latek odchodzi z harcerstwa, bo przecież ma maturę. Będzie się uczył…
Najczęściej ostatnio spotykam dziadostwo organizacyjne. Indolencja jest straszliwa. Karierę robi „jakoś to będzie”.
Żeby zakończyć konstruktywnie, powiem, że zamierzam w najbliższym roku harcerskim zorganizować kilka imprez z nadzieją, że nie będą dziadowskie.
Robert Z.
Ale, jak pamiętasz, to i owo w latach osiemdziesiątych było organizowane świetnie. Mówiliśmy, że dziadostwo (taka beznadzieja) dotyka nas, bo jesteśmy dużą organizacją. Dziś jesteśmy malusieńcy i dalej to samo. Masz rację, że tylko normalna praca przyniesie jakieś efekty.
pozdrawiam
Otwock zaczyna widzieć u siebie bylejakość działania. Brawo. Teraz warto z tą bylejakością powalczyć.
Wczoraj byłem w Tarnowie, okazało się, że instruktorzy Chorągwi Krakowskiej zauważyli powyższy tekst wydrukowany w „Czuwaj”. To świetnie, może coś się tam zmieni? No i jeszcze wsparł mnie Franio Dębski – człowiek-instytucja. Kto następny?