Każdego z nas czeka ta droga, wszyscy znajdziemy się z tamtej strony granicy ponoć w nieco lepszym ze światów. Jedni przemieszczają się tam nagle, niespodziewanie, inni gasną z dnia na dzień i któregoś dnia nie ma ich wśród nas.
Każdy zostawia coś po sobie. I ten znany powszechnie w całej Polsce, i ten, którego wspominać będzie tylko najbliższa rodzina. Niedawno odszedł od nas Świst. Drugi, moim zdaniem, po Stefanie Mirowskim największy autorytet moralny w naszym Związku. Żył godnie. Żył 87 lat.
Świst był tym instruktorem, który postawił przed sobą bardzo ważne zadanie – przybliżenia nam wiedzy o czasach zagłady. Dlatego opowiadał nam o ważnych wydarzeniach II wojny światowej, mówił nam o Powstaniu Warszawskim, o Szarych Szeregach. Są uczestnicy Powstania, ludze wielce zasłużeni, którzy spotykają się z młodzieżą, snują opowieść o swojej i swych przyjaciół walce, i nic w pamięci młodzieży z ich gawęd nie pozostaje. U druha Staszka Sieradzkiego było inaczej – trochę nie wiem, jak to się działo, że ten dużej postury mężczyzna mówiący cichym, ciepłym głosem budził zachwyt. Jego pamiętali wszyscy – starzy i młodzi. Dla wielu był bratem, do pań zwracał się „siostro”.
Mówł spokojnie i przekonująco do tych, których interesowały dzieje batalionu „Zośka”, których interesowały piękne karty historii polskiej młodzieży. Nigdy się nie denerwował, zawsze był uśmiechnięty i wypowiadał się piękną, poprawną polszczyzną.
Świst zawsze, od lat imponował mi swoją postawą. Człowieka, który czynnie włącza się w harcerską, instruktorską działaność. Mógł przecież (jak inni) mówić o swej własnej martyrologii, o kilku latach więzienia w czasach stalinowskich, o wyroku śmierci, jaki mu zaserwował PRL-owski sąd. Nie, Staszek wybaczył tym, którzy skazali go na cierpienia i pamiętał, że wychowywać trzeba mówiąc o sukcesach, mówiąc o ludziach prawych a nie kanaliach.
Włączył się do czynnej pracy w harcerstwie w okresie, gdy harcerze w wieku dzisiejszych wędrowników realizowali program Harcerskiej Służby Polsce Socjalistycznej. Jak daleko były idee owego HSPSu od idei Świstowych Szarych Szeregów! Ale dzięki niemu, dzięki temu, że odkryli go najpierw harcerze z Sulejówka a później włączyli do aktywnej pracy, było w ich hufcu, a później w Warszawie jakoś normalniej – byłiśmy prawdziwym harcerstwem a druh Staszek był razem z nami.
Wykonywał pracę organiczna, pracę u podstaw. Bo Świst był współczesnym pozytywistą. Zwykłymi, jasnymi słowami kształtował wśród setek dzieci, młodzieży i nas, dorosłych, postawy patriotyczne.
Teraz musimy poczekać, która drużyna pierwsza przyjmie imię Staszka Sieradzkiego „Śwista”. Takiego bohatera będzie jej można zazdrościć.
1 thought on “Świst”
Comments are closed.
W takim razie chyba 32 będą pierwsze
Druh Świst był częstym gościem w naszej szkole i każdy z harcerzy i zuchów naszego szczepu go nie tylko kiedyś widział, ale dobrze znał i lubił.
W dniu pogrzebu harcerze zaproponowali, że właśnie jego chcieliby mieć jako swojego bohatera.
Od dawna szukaliśmy nowego bohatera, a ten wydaje się nam najbliższy.
Pozdrawiam
Ania