Kos, niewielka wyspa (można ją wzdłuż przejechać w godzinę), której kształt przypomina podobno krewetkę, jest najważniejszym miejscem związanym z medycyną w całym basenie Morza Śródziemnego. A to za sprawą dwóch wielkich lekarzy: Asklepiosa i Hipokratesa. Z tym drugim rzecz jest prosta – był postacią historyczną, urodził się na Kos, leczył, stosując bardzo konkretne środki medyczne, uważał się za potomka Asklepiosa, pozostawił po sobie aktualną do dziś przysięgę, którą znać musi każdy lekarz.
Z tym pierwszym jest sporo problemów (żeby nie było nieporozumień – jego rzymskie imię brzmi Eskulap). Był herosem, synem Apollona. Jego matka Cornonis, gdy była już w ciąży, zdradzała Apolla. Ten skazał ją (a także jej kochanka) na śmierć przez spalenie na stosie. Gdy płonęła, Apollo przypomniał sobie o swym nienarodzonym potomku i dokonał pierwszego w historii cesarskiego cięcia. Na szczęście dziecko żyło jeszcze w brzuchu martwej matki – tak narodził się Asklepios. Wychowywał go centaur Chejros, on nauczył herosa sztuki leczenia. Asklepios miał kilkoro dzieci, wszystkie zajmowały się leczeniem. Pamiętamy jednak tylko Higienę, inne nie miały tak znaczących imion.
Nie był on nigdy bogiem olimpijskim, ale jego sława – uzdrowiciela, a nawet wskrzesiciela – rozprzestrzeniała się po całej Grecji. Miał on łącznie, większych i mniejszych, 320 świątyń. Sława o nim przyćmiła sławę wielu greckich bogów. Gdy przyszły nowe czasy i nowa religia – chrześcijaństwo – on jeden realnie konkurował z Chrystusem, wszak także uzdrowicielem, który potrafił wskrzeszać umarłych.
Na wyspie Kos, leżącej tuż u wybrzeży Turcji, znajdowała się największa, najsłynniejsza świątynia Asklepiosa, a właściwie cały wielki obiekt – Asklepion – który nazwalibyśmy dziś sanatorium dla osób znerwicowanych. W spokoju, w dobrych warunkach, zdrowieli. Na jej progu mogli przeczytać napis: „Wejdź, dobry człowieku, wyjdziesz stąd jeszcze lepszym”.
Asklepios nie wymagał, jak inni bogowie, darów. Leczył bezinteresownie wszystkich, nie pobierając żadnych opłat. Przyjeżdżali do niego z całej Grecji chorzy, którzy chcieli uzyskać poradę na temat swego stanu zdrowia. Asklepios, także wielki mag, przekazywał swe uwagi choremu przez sen. Ale gdy chory nie mógł przyjechać, to na przykład kuzynowi lub przyjacielowi chorego.
Asklepion zbudowano na górze. Zachowały się wielkie schody, cztery tarasy i wiele fragmentów zabudowań. Tych, gdzie mieszkali chorzy i lekarze i tych, w których była szkoła medyczna, i miejsce, gdzie przebywali trędowaci, i mała świątynia Asklepiosa z IV w. p.n.e. I wielka świątynia w stylu doryckim. (Tu pytanie tylko trochę na temat – wymieńcie podstawowe cechy kolumny doryckiej. Co, że można w pięć sekund znaleźć pełną informację w internecie? Oj, rozum i rozum elektroniczny to nie to samo – prawda? I nie opowiadajcie o zaśmiecaniu umysłu zbędnymi informacjami…).
Zachowała się pamięć o pierwszym wielkim lekarzu przedstawianym z laską i wężem. Zachowała też się pamięć o Asklepiosie na „krewetce” – wyspie Kos.