Dzisiaj dostanie się na sesji Rady Warszawy Wincentemu Pstrowskiemu. Jego imię nosi ulica na Żoliborzu i od dziś nosić już nie będzie. Dlaczego? Dzielny radny Starzyński, czołowy dekomunizator z klubu PiS, postanowił, że Pstrowskiemu ulica się już nie należy. Dlaczego? Był (najstarsi to pamiętają, młodsi nie) osobą, która zainicjowała bicie rekordów wydobycia węgla – wykonywał on po 250% normy. To pierwszy „człowiek z marmuru”, pokazany później w filmie Wajdy.
W rzeczywistości to postać tragiczna – wrócił z emigracji zarobkowej do Polski w 1946 roku, pracował w kopalni i już w następnym roku zainicjował owo bicie norm w wydobyciu węgla. W roku 1948 zmarł na białaczkę wywołaną ponoć owym nadludzkim wysiłkiem i pozostał symbolem tamtych lat – walki o rozwój Polski, będącej Polską Ludową. Są tacy, którzy mówią, że być może żadnych rekordów nie było, że to czysta manipulacja. Ale mówić można wszystko. Także że czarne jest białe.
Czy Pstrowski zasługuje na ulicę? Tak, na pewno tak. Bo człowiek ten jest jedną z niewielu dziś postaci PRLu, jaka pozostała w nazwach ulic. Zmiatając z ulic (dosłownie) wszystkie nazwiska tworzymy dla przyszłych pokoleń białe plamy naszej historii. Historii trudnej, pełnej wybojów, ale której nie musimy się wstydzić. Bo nie musimy się wstydzić dzielnego górnika Wincentego Pstrowskiego – tragicznej postaci tamtych lat.
PS Ten punkt posiedzenia rady przeniesiono na 23 października. A więc pożyjemy, zobaczymy…
PS 2 Po głosowaniu 23 października – za zmianą – 15 radnych, przeciw – 14; wstrzymało się 3 radnych, Rada Warszawy zmieniła nazwę ulicy.