Jeden zlot czy dwa zloty? Harcerstwo puszczańskie czy harcerstwo gier i zabaw? Spotkanie kadry w celu rozwoju intelektualnego czy pokazania atrakcyjnych form pracy? Harcmistrz to mistrz harców a przewodnik jest tym, który szuka swej drogi w życiu? Czy może harcmistrz to mistrz przygody i intelektu a przewodnik to osobnik, szukający w harcerstwie różnorodnej rozrywki?
Takie pytania zacząłem sobie zadawać na Zlocie Kadry. Dodatkowym katalizatorem była konferencja harcmistrzowska, w czasie której miedzy innymi analizowaliśmy nie tylko sytuację harcerstwa w czasach okrągłego stołu (o tym napiszę osrębny felieton), ale także mówiliśmy o dzisiejszej organizacji.
Bo tak się ułożyło (czy na pewno świadomie założyli to organizatorzy zlotu?), że wizerunek, koncepcja harcerstwa prezentowana na Letniej Akcji Szkoleniowej (skierowanej do członków komend, zespołów kadry kształcącej, liderów w hufcach) zasadniczo różniła się od koncepcji Ogólnopolskiej Zbiórki Drużynowych.
Od razu powiedzmy – styl OZD nie odpowiada mi. Nawet polowe zbiórki harcerstwa starszego (a było ich wszak kilkanaście), kierowane bezpośrednio do harcerzy zwanych dziś wędrownikami, w czasie których proponowano im różnorodne zajęcia, były mniej rozrywkowe, bardziej harcerskie w sferze obrzędowości i stylu kierowania imprezą. Czy na owo luzactwo OZD tak mocno wpłynął drugi wieczór z kabaretem DNO w roli głównej? Nie sądzę. Czy niemożliwość zgromadzenia wszystkich uczestników zlotu w czasie spotkania z gośćmi o czymś nie świadczy?
W czasie ostatniego wieczora zbiórki drużynowych zorganizowano ogniska. Pojawiły się dla mnie niespodziewanie, w ostatnim możliwym momencie. Jakby dla uratowania harcerskości imprezy. Ktoś coś niepokojącego w OZD zauważył.
Fakt, należy zadać sobie pytanie – w jakim celu spotkali się drużynowi. Czy po to, aby się dobrze pobawić pod koniec wakacji? Czy to nie za mało jako cel zbiórki?
Dlatego, jakby kontrastowo reprezentująca inny styl i formę Letnia Akcja Szkoleniowa podobała mi się. LAS odbywał się w lesie. Pokazano nową odmianę „gry w ruchu” (Jolu, wybacz, czas już na nowsze pomysły, grozi nam, że tegoroczna jesienna rywalizacja komend hufców będzie taka sama). Przeprowadzono kilkanaście zajęć warsztatowych wzbogacających (autentycznie!) w wiedzę i umiejętności kadrę hufców. Spotkania wieczorne miały charakter kameralny i ogniska były od poczatku wpisane w program LAS-u. W dwóch zdaniach nie oddam tego, co nazwać można ogólnie atmosferą harcerską.
Tak się zdarzyło, że przewodnikom (drużynowym) zaproponowano luz, rozrywkę i biwak, podharcmistrzom (kadrze hufców) sztywne ramy organizacyjne, konsekwentne kształcenie i noclegi w namiotach dziesięcioosobowych.
To jakby w pigułce dwa harcerstwa. Młode i stare. Poczekajmy nieco, a młode zwycięży. Mnie w nim (co oczywiste) już nie będzie.
12 thoughts on “Dwa harcerstwa?”
Comments are closed.
Adasiu, tak się ucieszyłem z tego naszego spotkania na zlocie. Zawsze bardzo lubiłem nasze przekomarzanki. Bo z Tobą można się poprzekomarzać, nawet trochę pokłócić, ale to nie zmienia poczucia jakiejś takiej braterskiej więzi dwóch trochę już bardziej niż starszych harcerzy. Przynajmniej z mojej strony

życzliwy
A więc po pierwsze, Twoje stałe uczulenie na Kraków /haha!/ poskutkowało ? Zmieniłeś w Czuwaju „List ze środowiska krakowskiego…” na ….harcerskiego
Co do reszty uwag o „propagandzie Krakowa” to przyznaję Ci w części rację. W „wybranych faktach…..” opuściliśmy powstanie I ZHR w Gdańsku – błąd, bo to był mądry ZHR, który zepsuł Kraków /ZHP 18/. O Warszawie było dość, Wszak wszystko z Niej pochodzi. I dobre i….. Właśnie. To męczy.
Te emocje. Ja też miałem wątpliwości, po dwudziestu latach nadal się budzą. I w Twojej wypowiedzi też, Adamie!
LAS też się mi podobał, czytałem oceny uczestników, są najwyższe, no może w paru/ !/ wypadkach mniej. Zgadzam się też z oceną Zlotu. Syrena, wrzaski, i cały ten kram rozrywkowy, to festiwal, choć warsztaty poszerzające formy były niezłe, ale tylko niezłe, przy LASie blade.
Niektóre propozycje wręcz żenujące, a zachowania idiotyczne, jak choćby wygłupy w basenie o 23, czy wycia – czyli karaoke zamiast porządnego ogniska. Miałem na zlocie stado przyjaciół, większość była niezadowolona.
Ale mnie bulwersowało coś innego, poświęcenie i zapracowywanie się totalne kadry. Czy my musimy tak działać ? Szturmować, ratować i padać na pysk, jak Grzesio, przez co nie wypiliśmy w końcu tej kawy. Ja rozumiem, w czasie przygotowań i działań systemowych nikt nie ma czasu i wszyscy /ja też/ zawalają. Ale stara dobra szkoła /harcerska/ nakazywała , „śmiać się i gwizdać”, robić swoje, niedoróbki skrzętnie i rozgłosu… dorabiać i… spokojnie finiszować. A nasi młodsi nieco druhowie, zamiast radości z tego, co tworzą, zamartwiają się, zdzierają nerwy /które Im puszczają, np w aspekcie …koszulek :D/ i nie widać po nich z e działanie harcerskie to życie, które cieszy.
Niezmiennie i po krakowsku
Piotr
Witaj, „Czuwaj” zlotowe musiało powstawać w takim szalonym trybie. Inaczej na niedzielę by gazety nie było.
A „harcerskie” napisałeś sam – popatrz do własnego komputera. Niestety nikt nie wpadł na pomysł, by dać naszej redakcji broszurkę z materiałami „wokółokrągłostołowymi”.
Cieszę się ze spotkania
Adam
Hej, eklerka – mam krakowskie
, a broszurkę dałem Ci osobiście do łapy 

Co do „poswięcenia” , to raczej miałem na myśli sztabowców, a nie Grzesia, czy Misię, ze o Twojej 3 -ciej w nocy nie wspomnę. W naszej archiwalnej kronice
ze Spały podobnie opisano pracę zlotowej drukarni – czyli wielka tradycja :)))
A nasze marudzenie n/t Zlotu rozpada się w pył-uczestnicy pieją na Forach zachwyty. Takie czasy…..karaoke i beach party
Druhowie,
dobrze, że im się podobało! Przecież byłby to rok organizacyjnej żałoby, gdyby 500 drużynowych wróciło ze Zlotu z poczuciem pustki, irytacji i smutku.
Źle się stało, że nie wywiozą dobrych wzorców.
Ale może np. byli na LASie i pomyślą – kurcze, na naszych zlotach to wolelibyśmy jednak tak jak tamci
Zastanawiałam się także nad tą radością opisywaną przez dh. Piotra. Coś w tym jest, a właściwie czegoś nie ma. A szkoda.
Aha, jeszcze wprost ze strony zlotu
„Zajęcia na zlocie mają być podziękowaniem
za Twoją ciężką pracę, Właścicielu Granatowego Sznura.
Za Twoje poświęcanie czasu, sił, za każdy pomysł i troskę o innych.
Mają być wyrazem wdzięczności za to, że chcesz być drużynowym.
Liczymy, że dzięki nim odpoczniesz, zdobędziesz nowe umiejętności, wiedzę i wrócisz do pracy naładowany pozytywną energią.”
http://www.hr.bci.pl/news.php
Ognisko sobotnie było zaplanowane dawniej niż niejedne warsztaty. A i nie widzę braku harcerstwa w karaoke, skoro już je tak często przywołujemy.
pozdrawiam:)
Cieszę się, że tak było z ogniskiem sobotnim.W programie zlotu drużynowych, który dostaliśmy we wtorek, nie było go, więc tak a nie inaczej ten fakt skomentowałem.
Olu, napisz – mieliśmy na zlocie spójną koncepcję pracy naszej organizacji? Zaprezentowaliśmy ją drużynowym OZD i kadrze na LAS-ie?
Widzisz… Kiedy dostałam propozycję zajęcia się programem Zlotu, dostałam całkowicie wolną rękę. Rozmawiałam z wieloma ludźmi – i drużynowymi i instruktorami; zadawałam te same pytania – jakiego zlotu chcą/potrzebują i próbowałam to połączyć z tym, co działo się w Wydziale Programowym. Po poprzednich zlotach nie było ani jednego zdania podsumowań ani zaleceń na przyszłość. Co więcej, dokumentów poprzednich zlotów było coś koło jednego segregatora łącznie. Co za tym idzie, musiałam zaufać opiniom i mojemu wyczuciu potrzeb. Nie twierdzę, że programowo i organizacyjnie nasza praca była bezbłędna, ale cieszy mnie zażarta (czasem) dyskusja, bo daje nadzieję, że kolejny zlot będzie lepszy pod każdym względem. I niewątpliwie wszelkie uwagi włączę do podsumowania minionego zlotu.
Olu, zadaję sobie głośno pytanie „Jakie harcerstwo?”. Jaką chcemy mieć organizację? Wykonaliście kawał roboty realizując konsekwentnie pewną koncepcję, o czym nam opowiedziałaś w Małeczu. Uczestnicy są zachwyceni. To im było potrzebne. Napisała też o tym powyżej Ania.
Organizatorzy i uczestnicy chcą mieć właśnie takie harcerstwo, jakie zaprezentowano na OZD. Czy jesteś pewna, że ty też preferujesz taki styl pracy naszej organizacji? Naprawdę?
pozdrawiam
Powtórzę to, co napisałem na Forum – we współczesnym harcerstwie, patrzącym „poza horyzont” a nie bezustannie wstecz jest miejsce na wszystko to, co fascynuje dzisiejszą młodzież – i to właśnie dowodnie pokazał Zlot Kadry!
– fascynowało Puszczaństwo i kawiarenka WNT,
– podobało się karaoke, byle nie jako alternatywa dla ognisk bo poszliśmy w las /dosłownie/ pośpiewać, ale też i słuchaliśmy koncertu, znowu niepotrzebna „konkurencja”,
– warsztaty OZD dla drużynowych były ciekawe, ale te na LAS-ie, inaczej prowadzone, budziły równe zainteresowanie, zdarzały się nieoficjalne „przeskoki”,
– zbyt mało było aktywnego udziału uczestników – „usługi programowo – metodyczne” powinny mieć jak najszerzej sprzężenie zwrotne w postaci odpowiednich zajęć „sprawdzających” nowinki, niezależnie od „ćwiczeń” w trakcie samych warsztatów /np. bieg na zakończenie ?/,
– obozowanie na zlocie powinno być w całości programem – bytowanie, żywienie, obrzędowość; styl „bazowy” nic nie wnosi, zajęcia „międzywarsztatowe” słowem wszystko to, co eliminuje nadmierne luzactwo i „małpi rozum” /nie będę wracał, kiedy wystąpił ;)/,
– logistka takich zlotów jest wielkim, niewykorzystanym warsztatem dla uczestników – to na przyszłość.
– I jeszcze jedno, LAS i OZD zestawiły się kontrapunktowo, brakowało wspólnego scalenia, również ze Zlotem Harcmistrzów – każdy zlot był jakby „sobie a muzom”.
A propos podsumowań poprzednich zlotów…
raporty z ewaluacji tychże zostały przesłane
Sama-Wiesz-Komu.
Były tam różne uwagi uczestników.
Jest kilka globalnych plusów.
1. Bardzo się cieszę, że to Ty Olu zajęłaś się programem
2. Ludzie się przyzwyczajają do zlotów drużynowych – szczególnie ci w komendach hufców. I dobrze! Dobrze, żeby to było dla nich wsparcie w pracy z młodą kadrą.