Kilka wieczorów na koncertach warszawskiego skrzyżowania kultur. Najpierw uroczyste otwarcie w Sali Kongresowej, później już dzień codzienny w bardziej siermiężnych warunkach namiotu przed Pałacem Młodzieży. Raz na krzesełkach, raz na stojąco. W namiociku przylegającym do tego wielkiego (tysiąc miejsc siedzących) do kupienia płyty i najgorsza kawa świata. No ale miało być skrzyżowanie kultur – niekoniecznie najlepszych. Ważne jednak były koncerty…
Festiwal przed czterema laty budził wielkie nadzieje. Różne kultury, różne tematy, bardzo różne formy. Piosenka, teatr, cyrk, literatura. I wszystko, co nie mieści się w jasnych, czytelnych ramach jednorodnych form. Skrzyżowanie pod Pałacem Kultury dojrzewało i gdy ukazało się nam po raz piąty, okazało się, iż jest ono muzyczne, wyłącznie muzyczne. Jednorodne i równocześnie bardzo atrakcyjne dla widzów. Tanie bilety (gdzie dziś w Warszawie można spędzić wieczór za 15 złotych?) i oryginalni (zdecydowanie skrzyżowani kulturowo) wykonawcy. Dlatego może żal, że nie ma cyrku, ale może festiwal dalej będzie się zmieniał?
Na razie mieliśmy mieszankę wybuchową. Ten kubański rap, ten polski folk, ta portugalska fado, brazylijska bossa nova. I jeszcze senegalski hip hop. I muzyka hinduska, i to, i tamto… I w namiocie tłum.
Zadziwiające, ale wykonawcy występujący jako pierwsi, a więc jako grupy supportowe, podobali mi się bardziej. Może dlatego, że byli bardziej naturalni, oryginalni, ciekawsi. Może nagrali mniej płyt i są jeszcze na pograniczu amatorstwa i zawodowstwa? Dlatego Youssou N’Door (nawet z Anną Marią) nie zachwycił. Ot, zwykły pop, jaki usłyszeć można w każdej rozgłośni radiowej. Śliczna i młodziutka Ana Moura śpiewała wspaniale. I nic więcej. Szkoda. A Tcheka z Wysp Zielonego Przylądka był fascynujący. Albo Brazylijczyk Marcio Faraco, nie mówiąc już o cudownym polskim kwartecie Kwadrofonik.
Festiwal za nami. Pełna Sala Kongresowa, co wieczór namiot pełen publiczności. Sukces. Jaki będzie festiwal za rok? Czy jeszcze jakoś organizatorzy zmienią formułę? Może jednak czymś jakoś imprezę wzbogacą, bo dziś wydaje się ona bardzo skromna. Jednak za skromna.