Dla mnie problem porozumienia zaczął się chyba w listopadzie ubiegłego roku. Jakoś tak zgadało się w GK, że przed Zjazdem ZHP byłoby właściwe spotkać się z Minister Edukacji Narodowej, porozmawiać o roli harcerstwa w szkole, spróbować troszkę odświeżyć nasze kontakty. Bo, nikt chyba tego nie kwestionuje, jeżeli bylibyśmy wspierani przez każdą szkołę, każdego dyrektora i radę pedagogiczną, nasza sytuacja jako organizacji ciągle zmniejszającej swą liczebność zdecydowanie by się zmieniła. Kłopot był trochę w tym, że pani Hallowa nie była nigdy w harcerstwie, ZHP było jej bardzo odległe, choć w minionych latach, gdy pracowała w Gdańsku a nasza Naczelniczka była tam komendantką hufca, drogi pań przecinały. Dlatego trudno powiedzieć, by sprawy harcerskiej pani Minister były całkiem nieznane.
No ale wówczas, samorządnie i niezależnie, pełen dobrej woli postanowiłem, że zaopiekuję się odświeżeniem porozumienia, które mieliśmy przed wielu laty (19.02.1997) podpisane z ówczesnym ministrem prof. Jerzym Wiatrem. Porozumienie nie było złe, ale stało się mocno nieaktualne, choć Karta Nauczyciela ta sama i ustawa o systemie oświaty też. I o porozumieniu tym Związek już całkiem zapomniał. Ministerstwo też.
Zaraz po grudniowym Zjeździe (pamiętamy wystąpienie Katarzyny Hall i miłe pod naszym adresem kierowane słowa z trybuny zjazdowej) zabraliśmy się do pracy. Z jednej strony tworzyliśmy zapis merytoryczne, z drugie strony ciągle myśleliśmy o terminie i miejscu podpisania nowego porozumienia. Dzień Myśli Braterskiej? Dzień Świętego Jerzego? 2 maja – Dzień Flagi? Czas płynął, terminy się zmieniały, a my rozpatrywaliśmy kolejne wersje dokumentu.
Problem był jeden – zasadniczy – ze strony MEN porozumienie było widziane jako ogólna deklaracja „Jesteście fajni, lubimy was”. My chcieliśmy, aby zapisy były bardzo konkretne, nawet pod koniec pracy padło zdanie: „Wszystko jedno, co, ale niech to będzie rozliczalne”. Bo my bardzo liczyliśmy na zapis rzeczowy, aby z porozumieniem w ręku móc rozmawiać z dyrektorem szkoły. Problem nie do rozwiązania. Bo jak zapisać, że dyrektor szkoły ma obowiązek zaliczyć instruktorowi, będącemu nauczycielem, prowadzenie przyszkolnej drużyny harcerskiej w ramach tak zwanych godzin z Karty Nauczyciela? Ma prawo (o czym wiedzieć powinien), ale obowiązku już nie – wszak drużyna nie jest częścią systemu szkolnego, nawet jeżeli do niej należą wyłącznie uczniowie danej szkoły. Dlatego Minister może mówić o tym na zjeździe ZHP (i mówi), może twierdzić, iż godzina „karciana” powinna być rozliczana, gdy nauczyciel jest drużynowym, ale nic więcej, co się okazało, zrobić nie może, na przykład nie może zapisać tego w porozumieniu.
Prace trwały długo, prawnicy ministerialni mieli wiele pracy. 23 maja, a więc prawie 99 lat po wydaniu przez Andrzeja Małkowskiego pierwszego rozkazu porozumienie zostało w Tczewie, w trakcie zakończenia rajdu „Rodło” podpisane.
Trochę w tym dokumencie jest mojej pracy, traktuję go więc bardzo osobiście. Będę o nim pisał, starał się interpretować. Najpierw w najbliższym czerwcowo-lipcowym numerze „Czuwaj”. A później w innych miejscach i w inny sposób. W nowym roku harcerskim pierwsze efekty porozumienia powinny być widoczne. Nie tylko w tych zapiskach.