Siedzę przed telewizorem i ogladam sprawozdanie z uroczystości Święta Niepodległości. Oczywiście najbardziej zainteresowany jestem „naszymi”. Naszymi harcerzami, którzy co roku pełnią istotną rolę tak na placu Piłsudskiego, jak i w zainicjowanych przez prezydenta Komorowskiego przemarszach ulicami Warszawy aż do Belwederu. Składanie wieńców i wiązanek kwiatów przed poszczególnymi pomnikami wielkich Polaków właśnie 11 listopada to piekny nowy zwyczaj. „Razem dla Niepodległej” niech trwa.
Ale mnie interesują harcerze, jest dopiero dwunasta. Są. Spiker zapowiada „Ogień Niepodległości”, który przywieźli harcerze z Kostiuchnówki. Szkoda, że ciągle nie wiemy powszechnie o bitwie i cmentarzu legionistów. A przecież już (chyba) po raz czternasty znicz harcerze z Chorągwi Łódzkiej (a może powinienem napisać Zgierza) przywożą ogień do kraju.
I rzeczywiście. Zanim zostaną złożone wieńce pod Grobem Nieznanego Żołnierza, trzej instruktorzy harcerscy godnie i z powagą stawiają znicz z ogniem. Wypadamy bardzo dobrze.
A później jest już coraz gorzej i gorzej. W okolicach grobu widać drużynę reprezentacyjną. Część harcerzy w czerwonych kurteczkach. Może to ratownicy medyczni? Ale po co grupę ratowników wykorzystywać do takich zadań? Czy nie mogliby pełnić na placu służby?
Po dłuższej chwili wszystko się wyjaśnia. Na samym końcu jako ostatnia delegacja przedstawiciele trzech organizacji harcerskich składa wieniec. Pięcioro ich – nasza druhna Naczelniczka i nasz druh Przewodniczący w czerwonych kurteczkach! Horror! Mamy nowy regulamin mundurowy! Tylko nie mówcie, że w regulaminie nie ma nic o kolorze naszych okryć jesiennych. Na dodatek (tak widzę) jedna kurteczka nie za bardzo się na naszym instruktorze zapina.
Obok dwojga istruktorów ZHR (ubranych po harcersku) i naszej radosnej pary druh w średnim wieku – Skaut Europy. W samym mundurze, z podwiniętymi rękawami! Z wypływającym z munduru brzuchem. Czyżby ten druh przybył właśnie z lasu, gdzie stawiał obóz, budował prycze lub bramę obozową? Czy nikt mu nie powiedział, że rękawy zawwijamy do pracy a gdy jesteśmy na jakiejkolwiek uroczystości, rękawy muszą być opuszczone? (Tu przy okazji uwaga do naszych pocztów sztandarowch, które niejednokrotnie także podwijają rękawy wyglądając niepoważnie. Rękawy muszą być odwinęte!). Harcerska kompromitacja.
I gdy widzę w telewizorze smętną drużynę sztandarową (tam czerwonych kurteczek nie ma, czyżby to ZHR), idącą nierówno, jakkolwiek, ot, aby iść, mogę westchnąć – słabiutkie, bardzo słabiutkie mamy harcerstwo.
PS Po jakimś czasie usłyszałem uwagę, że czerwone kurteczki są wspaniałe, bo harcerze się wyróżniają z tłumu. Dziękuję, takie wyróżnienie mnie nie interesuje.
Witam Pana Profesora. Miałem przyjemnność być poddany pana komunistycznej indoktrynacji w LO Mickiewicza za czasów minionego reżimu, choć nie przeczę, iż pewne obszary zdroworozsądkowego myślenia nie były Panu obce nawet wtedy. Doceniam też Pana udemokratyzowanie się i liberalizację w czasach post-nowoczesnych, pomijając wątki obyczajowe. Ale nie o dawnych czasach chcę pisać, bowiem postanowiłem zostać kibicem Pana bloga (nielicznym niestety).
Podzielam oburzenie marną reprezentacją ZHP podczas Listopadowego Święta.
Na szczęście – cieszyliśmy się masowym udziałem harcerzy z kilku organizacji (i ZHR i ZHP i Skauci) w innym Marszu, który choć zakłócany prowokacjami – dotarł do naszej ukochanej Saskiej Kępy. ukłony – Krzysztof
cenzura?
a może tylko jestem zbyt niecierpliwy, autor bloga musi puścić wpis na stronę.
Ooo… Po prostu nie zaglądam na moją stronę zbyt często. Ale dziś postanowiłem napisać harcerski tekst. I Twój komentarz puściłem. Ta „cenzura” to efekt codziennych spamów, więc postanowiłem aprobować sensowne wpisy. Pozdrawiam
Adamku! Dawno, dawno temu na ćwiczeniach z historii literatury polskiej poderwałeś się z krzesła z płomiennym apelem: Proponuję, aby ci, którzy nie mają nic sensownego do powiedzenia, nie zabierali głosu! Natychmiast zdobyłeś moją sympatię, choć wielu brało Cię za dupka z dwóch co najmniej powodów – nazwiska i an gielskiej flegmy w polskim wydaniu. Z obu tych przypadłości można być dumnym, ale czemu nie stosujesz się do swojego credo?
Nie przemęczaj się – L.
Ależ Lolku, przemęczam się tylko tyle, ile chcę się przemęczyć. Mam się dobrze, czego i Tobie życzę.
Nadal uważam, że ci, którzy nie mają nic do powiedzenia, nie powinni się odzywać. Czy rzeczywiście sądzisz, że własnie ja nie mam nic sensownego do powiedzenia? Ciekawe… Pozdrawiam po latach.