To przecież niewielka wyspa. A jaka piękna…
Odyseusz
Zakynthos była własnością Odyseusza. Niedaleko jest jego malutka Itaka, ale całe Wyspy Jońskie i jeszcze ponoć jakiś skrawek Peloponezu to jego dawna posiadłość. Gdy patrzy się na spokojne, niebieskie zazwyczaj morze, nie chce się wierzyć, iż jacykolwiek bogowie mogliby je tak wzburzyć, by łodzie nie mogły swobodnie płynąć w wyznaczonym celu. Ale Homer opowiedział co innego.
I jeszcze jedna refleksja. To musiały być bardzo biedne wyspy, nic więc dziwnego, że wielki i mądry wódz achajski wystawił do walki z Troją tak niewiele łodzi.
Krzyż
Na wprost naszego hotelu (to jakieś półtora kilometra w linii prostej) widać krzyż. Ponoć postawiony ku pamięci bojowników o wolność. (Jakich bojowników? Nie wiem). Ponoć postawiony w miejscu, skąd zrzucano ze skały do morza ludzi skazanych na śmierć. (Kiedy to miało miejsce? Przez kogo skazanych?). Krzyż góruje nad okolicą nad jednym z wielu klifów. Gdy patrzy się od krzyża w dół, ciarki przechodzą po krzyżu – tym ludzkim. Ale koło krzyża (pięknie w nocy oświetlonego) tawerna, a obok druga. A nieco niżej – też nad klifem – kolejna. I każda reklamuje się, że tam właśnie jest najpiękniejszy widok na wyspie. Cóż, nie będziemy zastanawiać się, który z widoków jest najwspanialszy. Bo wspaniałe są wszystkie…
Święty Dionizos
Jego cerkiew przetrwała straszne trzęsienie ziemi, jakie nawiedziło całą wyspę kilkadziesiąt lat temu. Cerkiew, w której znajdują się relikwie świętego, nie rozpadła się, jak prawie wszystkie budynki w miasteczkach i wsiach. Możemy więc oglądać niesłychanie bogate wyposażenie wnętrza, złoty ikonostas, z którego jakby z trudem wydobywają się ikony. Trudno tę cerkiew porównać z jakąkolwiek inną znaną mi świątynią prawosławną.
A w przewodnikach można przeczytać: „W tej wsi zobaczycie kilka autentycznych domów, które przetrwały trzęsienie”. Nawet jeśli zbudowano je w połowie XX wieku, są dziś zabytkami.
Caretta caretta
Owa „kareta” to nazwa żółwia morskiego – symbolu wyspy. Żółw jest zagrożony, znajduje się pod tak ścisłą ochroną, że na Zahynthos samoloty nie latają po zmroku, by nie straszyć żółwi. Najciekawiej jest na plaży, gdzie w piasku żółwice składają jajka. Dyżuruje tam 24 godziny na dobę zespół wolontariuszy, którzy obserwują plażę i po złożeniu oraz zakopaniu jaj robi nad nimi ogrodzenie, by żaden plażowicz ta nie nie wszedł. Wpisuje też datę, kiedy jaja zostały złożone i kiedy maleńkie żółwiki wielkości dłoni dziecka po wykluciu się będą maszerowały do morza. Gdy dorosną, będą miały nawet metr długości.
Na plaży nie wolno wbijać w piasek parasoli, bo może się zdarzyć, że wolontariusze żółwicy nie zobaczą i gdzieś w piasku znajdują się jaja, o których nie wiedzą. Najchętniej to ekolodzy plażę by zamknęli. Ale nie tylko żółwie uważają, że jest ona najpiękniejsza na świecie – ludzie też.
Cóż, o małej wyspie można jeszcze długo, ale może więcej za rok? Po kolejnej tam wizycie?