Dedykowane Ic
1 września (a właściwie któryś z kolejnych dni) co jakiś czas jest dla mnie bardzo emocjonujący. Znów zaczynam spotkania z nową pierwszą klasą. Znów czeka mnie tradycyjne zadanie – nauczyć ich myśleć logicznie, kojarzyć, nauczyć zdobywać nową wiedzę, nauczyć pisać, mówić, analizować tekst itd., itd. Podejmuję grę, w której występuję w roli mistrza, który ma wiedzieć wszystko, a oni mają mieć chęć dorównania mi. I jeszcze jedno zadanie – powinienem nauczyć ich wypowiadania własnych poglądów. Przecież nie jest istotne (no, może nie tak do końca), co myśli nauczyciel, ważne, by oni autentycznie umieli ocenić, mądrze ocenić przedstawienie teatralne, wystawę, wiersz czy opowiadanie. Umiejętność wypowiadania własnych opinii (nie tylko na temat obejrzanego filmu, ale na przykład o jakości wypracowań kolegów) to wielka sztuka. Gdy w klasie dochodzi do wypowiedzi szczerych, ale nie krańcowo naiwnych, nauczyciel języka polskiego jest szczęśliwy. Albo gdy uczeń oceniając swego kolegę powie: – Przecież ty przepisałeś to wypracowanie z internetu. – Wtedy nawet temu „przepisywaczowi” nie chce się stawiać jedynki. Bo stajemy się partnerami. Czy wtedy ważna jest jedynka w dzienniku? Ale zaufanie do nauczyciela to już inna historia.
Będziemy próbować. Uczeń podnosi rękę – jest dobrze, uczeń pokłada się na ławce, wyraźnie daje do zrozumienia, że go to wszystko, co belfer nadaje, nie interesuje – oj, źle. Nauczyciel opowiada kiepski dowcip – ilu uczniów to zauważy? Ilu rozróżni pochwałę od ironii? A ironię nie potraktuje jako pochwały? Ileż tych relacji…
Nastąpi także wypróbowywanie nauczyciela – na ile można sobie pozwolić na lekcji, na ile luzu on zezwoli, jaki żart przejdzie a jaki będzie źle widziany? Czasem siłujemy się miesiąc, czasem pół roku. Aż się dotrze.
Czasem ktoś mnie pyta: – Grzeczna jest twoja klasa? – Dziwne pytanie. Każda klasa jest grzeczna. Bywają w niej różni uczniowie. Bardzo różni. Czasem trudni. Chcą na siebie zwrócić uwagę. Bardzo tego potrzebują. Cóż – jeżeli uczeń ma takie potrzeby, trzeba go zauważyć, na przykład dać na lekcji jakieś ważne zadanie.
Nasi kochani indywidualiści (niezależnie, czy jest to Karolina czy Natalia, czy też Karol – teraz piszę o moich tegorocznych absolwentach) – każde potrzebują osobnej uwagi. Czasem jest to męczące (patrz przypadek Karol), czasem zabawne (przypadek Natalii). Najgorzej, gdy tych indywidualistów jest trzydziestka. Bo wyrobić się z indywidualną pracą z każdym z nich jest się bardzo trudno. Początek września jest fascynujący…
Zaczynamy z Ic, do maja 2014 roku już blisko.
