W „Och-teatrze” Witkacy. Z Witkacym jest zawsze kłopot. jak go zagrać? Próbować znaleźć odrobinę realizmu i na przykład aktualności politycznych (na przykład w „Szewcach”), odkrywać podkłady ludzkiej psychiki w „Matce”, poszukiwać czystej formy?
Jak pokazać „W małym dworku”? Przecież to w rzeczywistości komedyjka, farsa z elementami pseudopsychoanalizy. Co? Czy nie jest to szekspirowska komedia omyłek? Z morderstwem i samobójstwem w tle?
Tak, Witkacy chce bawić, zadziwiać, szokować. Czy podobnie dzieje się spektaklu Anny Augustynowicz?
Powstał spektakl dość zwarty, logiczny i dla nieznających tekstu – jasny. (Czasami bywa tak z utworami znanymi, że reżyser, mając pewność, że widz zna tekst, zmienia go tak, iż widz-laik nic nie rozumie). Powstał spektakl z dobrą scenografią (to zawsze kłopot na scenie, gdzie widzowie siedzą z dwóch stron a aktorzy grają między nimi). Spektakl, który równie dobrze ogląda się z obu stron widowni. (W „Och-teatrze” to ważne!).
Powstał spektakl poprawny w każdym calu. Maria Seweryn podaje tekst jak własna matka. Nie zważając na partnerów, grając kobietę wyzwoloną. (Tak zostali wyreżyserowani wszyscy aktorzy – wypowiadają swoje kwestie do publiczności, w powietrze, ale nie do innych bohaterów sztuki). Czasami z pogłosem (wszak to głos z zaświatów), czasami bez, co brzmi dosyć autentycznie. Anastazja jest kobietą (to znaczy duchem kobiety) nowoczesną. W rozumieniu Witkacego ale także mu współczesnych. Kochać się z nieudacznikiem albo kochać nieudaczników – jakież to nowoczesne!
Diapanazy Wierzbickiego świetny. Co prawda trudno się domyślić, skąd to samobójstwo, ale granie męża, który akceptuje kochanków żony, który mógłby tak korzystnie sprzedać zboże, któremu suki się zborsuczyły udało mu się. Ale może to jest tak, że wielki Wierzbicki podoba mi się w każdym spektaklu Montowni, więc dlaczego miałbym go przestać cenić w „Och-teatrze”?
Inni aktorzy też dobrzy, wypowiadają swe kwestie, jak trzeba. Zasłużyli na oklaski. Tylko po wyjściu z teatru pomyślałem sobie „przypomnieli mi tekst, dobrze, że byłem w teatrze”. I na tym moja refleksja się skończyła. Bo szoku (jaki u Witkacego jest ważny) nie było.