To nie jest odkrywcze stwierdzenie. Związkowi Harcerstwa Polskiego potrzebna jest dobra promocja. Na każdym szczeblu.
Drużynowy nie rozmawia na co dzień z rodzicami, nie zorganizuje dla nich pokazowej zbiórki, nie zaprosi na wigilię drużyny, nie wydrukuje folderku, w którym pochwali się sukcesami i planami na przyszłość. Drużynowy dziwi się, że drużyna mu się kurczy, choć tak ogromnie zaangażowany jest w prowadzenie zbiórek.
Komendant szczepu nie raczy przekazać dyrekcji szkoły we wrześniu swego planu pracy, nie wpisuje do tegoż planu choć jednego zadania na rzecz najbliższego środowiska, nie wybierze się na chwilę na posiedzenie rady pedagogicznej i zastanawia się, dlaczego dyrekcja szkoły myśli o likwidacji harcówki.
Komendant hufca nie działa w komisji dialogu społecznego, harcerze z jego hufca nie biorą udziału w powiatowych uroczystościach patriotycznych (wszak nie będą stali pod pomnikami) i nie bywa w szkołach, gdzie działają (i nie działają) drużyny. Na dodatek strona hufca jest, delikatnie mówiąc, mało aktualna. I komendant zupełnie nie wie, dlaczego harcerstwo jest dla władz mało znacząca organizacją.
Oczywiście można powiedzieć – nie od tego zależy jakość pracy drużyn harcerskich. Tak, ale powinniśmy chcieć, by nasi sojusznicy – rodzice, nauczyciele, władze jak najwięcej o nas i naszej pracy wiedzieli i byśmy to i owo właśnie z nimi i na rzecz nich zrobili. Taką po prostu jesteśmy organizacją. Bez przyjaciół pracować się nie da.
No tak, a jak jest z naszą promocją na szczeblu chorągwi? Tu trzeba bywać, przyjaźnić się, rozmawiać, pokazywać nas z najlepszej strony i… pisać. Pisać prośby, wyjaśnienia, referaty, wnioski i projekty. Bo na tym szczeblu najważniejsza (czasem) jest korespondencja.
Czytam więc pismo podpisane przez komendanta chorągwi. Do bardzo ważnych władz. O, jakie piękne zakończenie: „Prosimy na pozytywne rozpatrzenie się naszej prośby”. Widać, że rzecz jest trudna – rozpatrzenie się prośby będzie konieczne. O co tak prosi chorągiew? A… już wiem: „Poniesione zostały (przez nas) nakłady finansowe, włożona praca kadry – naszych wolontariuszy, nie chcielibyśmy, aby zostało to zatracone, …. dlatego wymaga również demontażu”. Jakież to piękne – nie ma być zatracone, więc wymaga demontażu. Widać, że nam bardzo zależy, aby odbiorca pisma rozpatrzył się naszej prośbie. W trakcie demontażu.
Ja sobie żartuję z jednego źle zredagowanego pisma. Ot, ktoś wziął jakiś brudnopis, ktoś podpisał, pismo do władz wysłano. Niby drobiazg. Tylko to drobiazgiem nie jest. Bo gdy jednego drobiazgu dodać drugi, trzeci… Gdy do pracy drużynowego dodać pracę szczepowego, komendanta hufca i komendanta chorągwi, to już nie jest to śmiesznie. Naprawdę nie jest.
PS. Pierwsza wersja tego felietonu ukazała się w grudniowym numerze „Czuwaj”.
Miło, że Druh poruszył ważny problem, jakim jest fakt, że ZHP jest systemem naczyń połączonych. To wszystko jest prawdą (to jak Nas widzą w świecie, jest wypadkową dużej liczby szczegółów a nie małej liczby ogółów). Przenieśmy się na sam dół… do Drużynowych i Szczepowych, bo jest to grunt najlepiej mi znany… Zauważył Druh brak czynności mających na celu poprawę wizerunku wśród Rodziców, Dyrektorów lub innych organizacji, co jest wielkim plusem. Wydaje mi się jednak, że Druh, jak i inni, zapominają o jednym… cały ZHP w praktyce jest organizacją ludzi młodych (maturzyści i studenci). To oni głównie (lecz oczywiście nie tylko) tworzą i prowadzą drużyny, bez których hufce, chorągwie oraz GK nie byłyby potrzebne. Fakt, że to ludzie młodzi są fundamentem sprawia, że w sferach przez Druha poruszonych mogą występować „niedociągnięcia”, bowiem nie posiadają Oni wiedzy, którą nabywa się wraz z doświadczeniem życiowym, którego nie zdążyli nabyć… W związku z tym miło by było, aby w momencie, w którym znamy już chorobę i postawiliśmy trafną diagnozę, rozpocząć leczenie a nie pisać, co jest problemem, bo wydaje mi się, że ludzie będący minimum 2 lata aktywnie w harcerstwie bardzo dobrze wiedzą, w czym jest problem…
Adaś, nie bądź takim purystą językowym. Autor, zgnębiony jakiś komendant, chciał, by prośba „sama się rozpatrzyła w rzeczonym urzędzie, może popatrzyła wkoło…. czy nie znajdzie kogoś życzliwego”. Demontaż to też pożyteczna akcja – wiąże się ze spadkiem liczebności zapewne. To bardzo niebanalne i kreatywne pismo, duża inwencja „tfórcza”. Ciekawa uwaga Marka, brak promocji ZHP w Szczepie i Drużynie jest WIELKIM PLUSEM?!
Adamie – wzorce, wzorce, kształcenie, drogi Watsonie!
Jeśli jedyną akcją promocyjna stało się na wszystkich szczeblach Światełko (a gdzie aspekty duchowe, gdzie metodyki), to cóż ten drużynowy ma czynić? Gdzie mu ktoś coś podpowie? Są jeszcze w hufcach kręgi metodyczne?