Trzy tygodnie w lesie na obozie z harcerzami z Białorusi. Nic nowego. Tak spędzam wakacje od kilku lat. Poprzednio w Ocyplu, teraz w Stężycy. Trzy tygodnie na normalnym obozie. No, może nie takim normalnym, wszak nie każdy obóz odwiedza najpierw Naczelnik ZHP i jej Zastępca a nieco później Przewodniczący ZHP. Muszę przyznać, że tak ważnych gości nigdy jeszcze na obozie nie miałem.
Kiedyś co prawda, bardzo wiele lat temu, zatrzymała się przed bramą mojego obozu czarna wołga i wysiadł z niej ówczesny naczelnik dh Kinecki. – Czy to obóz druha S.? – zapytał. – Nie, druh S. będzie tu za miesiąc – odpowiedziałem. – A, to przepraszam – powiedział i chciał wsiąść do samochodu. Nie pozwoliłem na to – dh Naczelnik zwiedził obóz…
Trzy tygodnie, setka harcerzy ze swymi opiekunami. Wielka przygoda zafundowana przez nasze Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Tę przygodę organizujemy dobrze – ponad dziesięcioosobowa grupa instruktorów naszego hufca wzmocniona przez pojedyncze osoby z Sokołowa Podlaskiego, Gdyni i Celestynowa. Ci „inni” instruktorzy wnoszą w nasze środowisko różnorodne doświadczenia, tradycje, harcerską wiedzę. Bardzo jest to nam przydatne.
Obóz opiekunów, kurs drużynowych, obozy harcerskie – do wyboru, do koloru. Opiekunowie karmieni językiem polskim, kursanci karmieni entuzjazmem Stasia a uczestnicy obozów karmieni zuchowymi fabułami Kingi, Kasi i drugiej Kasi.
Porównując z ubiegłymi latami, zupełnie niezła była rekrutacja. Uczestnicy obozów wiedzieli, że będą spać pod namiotami, że będą budować obóz, że czekają ich wycieczki, gry, ogniska… Nie zawsze tak było. I wiedzieli, że obowiązuje ich przestrzeganie wszystkich punktów Prawa Harcerskiego.
Na facebooku ukazały się notatki o Stężycy. Nie czytałem ich zbyt wiele, ale te, z którymi się zapoznałem, były bardzo sympatyczne. A z naszej strony mamy pomysły, jak wspomóc w ciągu roku harcerstwo na Białorusi. Za rok nasz stuosobowy obóz może być jeszcze lepszy.