Danusia skończyła 88 lat. Piękny wiek. Kto nie zna Danusi? To postać w harcerstwie mityczna. To jedna z tych osób, która „całym życiem”. Znamy się z Danką kilkadziesiąt lat. Kiedyś bylśmy konkurującymi ze sobą szczepowymi. Danka miała swoich „Błękitnych” w Aninie, Ja najpierw „46” a później „3” na Saskiej Kępie. Dziś każde z nas pełni inną harcerską służbę. Dzieli nas bardzo wiele. Nie tylko pamięć o przeszłości, ale także ocenia współczesnych wydarzeń w naszej organizacji. Ale bardzo wiele łączy – owa wspólna przeszłość, od której nie uciekniemy, przecież w tych samych wydarzeniach braliśmy udział. Danusia była i jest entuzjastką, kochała znajdować się na pierwszym planie, radośnie wychodziła przed pierwszy szereg. Ja, z lekka krytyczny, gdzieś mieszałem się w tłumie nigdy się nie eksponując.
Przykład? Raz w życiu załozyłem ważnej osobie harcerską chustę. Był to ówcześnie panujący wielki książę Luksemburga Jan. Będę to wydarzenie pamiętał do końca życia. Danusia zawiesiła chusty dziesiątkom generałów, sekretarzy, ministrów i posłów. To kochała. Ilu z nich do dziś pamięta. Nie wiem. Ale owo symboliczne zawiązywanie chust na szyjach, powiedzielibyśmy współczesnym językiem celebrytom, nas różni. Takich różnic jest więcej.
M., instruktorka sprzed wielu lat (z „mojej” Saskiej Kępy), postanowiła zaprosić do siebie grupę przyjaciół i zorganizować Danusi benefis. Na swe urodziny Danusia – autentyczna poetka i po części kompozytorka – wydała zbiór swych piosenek i wierszy – marzenie, o którym słyszeliśmy od lat. Ten tomik to jakby życiorys Danusi w piosence spisany, szczególnie z najlepszych czasów Jej i nas, obecnych gości, działalności. Hufcowa akcja „Szuwary”, przyjęcie imienia przez hufiec (Danka jest autorką naszego hymnu), miłość do Bieszczadów, współdziałanie z Nieprzetartym Szlakiem… Powstawały teksty lepsze i gorsze, melodie, które da się zanucić i takie, które wymagają operowego głosu (a głos Danusia ma do dziś wspaniały). Komentowaliśmy sobie na boku ten fakt z obecnym na benefisie A.
Wspominaliśmy dawne dzieje. Bo każdy mógł się wypowiedzieć. B. opowiedziała, jak jej drużyna (bardzo reprezentacyjna), ponieważ nie mogła kupić przed laty jednolitych czarnych podkolanówek (a były one obowiązkowe), wystąpiła na ważnym święcie swojego hufca jednolicie – w czarnych wysokich kaloszach. Był czerwiec, było gorąco. Ja opowiedziałem, jaką satysfakcją było być lepszym szczepem od „Danusinych” „Błękitnych”. Nawet na festiwalu kulturalnym hufca udawało się nam – „Trójkom” – zwyciężać szczep z Anina.
Takie wydarzenie, skromne, dla wybranych gości, nie zdarza się często. Na szczęscie Danusia już niedługo kończy 90 lat – może znów się spotkamy, aby powspominać i pośpiewać? A może przy okazji innych jubileuszy?