Nie jestem w stanie napisać o wszystkich wydarzeniach, w których uczestniczyłem w ciągu tygodnia. To mnie przekracza. Pisanie nieco dłuższych opinii o spektaklach, które mi się za bardzo nie podobają. Dlatego tym razem, tak jak już mi się zdarzyło, dla porządku zaznaczę, że w tych notatkach nie napiszę autentycznych recenzji o:
– „Lodzie” według Dukaja na Warszawskich Spotkaniach Teatralnych. Pomysł znakomity – alternatywna historia XX wieku i zlodowacenie części naszego kontynentu. Ale już droga koleją transyberyjską, już ci Polacy w dalekiej Rosji z sukcesami ekonomicznymi, już ojciec głównego bohatera. Wszystko niejasne, nieczytelne. Gdzieś dalego zgubiły się treści. A może ich po prostu nie było?
– Bardzo przeciętnym przedstawieniu, jakim jest „Rewizor” w Teatrze Powszechnym. Ten teatr ma pecha, kolejne premiery nie zachwycają. Ileż razy można siedzieć na tej samej widowni i nie rozumieć, dlaczego dobrzy aktorzy muszą męczyć się w kolejnym kiepskim przedstawieniu. To tak świetny tekst, znakomicie pokazujący wady nas wszystkich, także we współczesnych czasach. Jedno świetnie wypowiedziane zdanie: „Z kogo się śmiejecie? Z siebie samych się śmiejecie” nie ratuje przedstawienia.
– Kończących Warszawskie Spotkania Teatralne „Czarownicach z Salem”. Wreszcie coś bardzo normalnego po dziwnych widowiskach pokazywanych w ciągu całego tygodnia. Ja rozumiem, że wyjątkowe dzieła sztuki wymagają bardzo oryginalnej formy, ale muszę przyznać, że owa forma jest bardzo męcząca. Widz nie może cały czas domyślać się, o co realizatorom spektaklu chodziło. W efekcie ginie treść. Nie po raz pierwszy na WST.
– „Klątwie” – pierwszej części serialu teatralnego w IMCE. Fragmenty lepsze i gorsze. Ten, dość długi, o posłance Pawłowicz, która weszła w ciało zwykłej dziennikarki – rewelacyjny. (Dzień później wchodzę na kawę do jednego z barków w centrum Warszawy i kogo widzę – posłankę Pawłowicz. Jak mieć szczęście do tej pani, to mieć). Inne części słabsze – ten poseł, który pozostał jako jedyny parlamentariusz (pozostali – posłowie i senatorowie – umarli lub tragicznie zginęli w czasie jednej nocy). No jeszcze wyróżnić można Jezusa. I ten okrzyk: – Jezu, jaki ty jesteś piękny!
– Dziś ostatni dzień Festiwalu Beethovenowskiego. Idę na koncert do filharmonii. Przez kilka lat byłem wiernym słuchaczem festiwalu. Poznałem kilka interesujących osób. Może to też temat na interesujący felieton…