A harcerze ma Mazowszu zorganizowali konferencję, A właściwie dwie. Instruktorską i harcmistrzowską. Nie byłoby to nic dziwnego, co tydzień w ZHP odbywają się różnorodne spotkania – w tym harcmistrzów i podharcmistrzów, w tym instruktorów i przyszłych instruktorów. Ale ta konferencja okazała się niezwykła. Otóż, jak wieść gminna głosi, ostatnia na Mazowszu konferencja harcmistrzowska odbyła się ponad trzydzieści lat temu, w innej rzeczywistości, w ówczesnej Chorągwi Płockiej. Instruktorzy z byłych innych ówczesnych miast wojewódzkich – Radomia czy Siedlec – nie protestowali. U nich też pewnie takie konferencje były tak samo dawno. A więc po trzydziestu latach znów w Chorągwi Mazowieckiej można było podyskutować o ważnych problemach Związku, zdobyć nową wiedzę i umiejętności.
A między nimi kłopotliwy dla druhen i druhów, szczególnie z królewskiego miasta Płocka, brak dodatkowego wyróżnienia dla wieloletnich zasłużonych instruktorów. Brak odpowiednika dawnego stopnia harcmistrza Polski Ludowej. Był to stopień o charakterze honorowym, którym wyróżniano harcmistrzów, wzorowych harcmistrzów, noszących czerwoną podkładkę pod krzyżem co najmniej przez dziesięć lat. O tym rozmawialiśmy w trakcie warsztatów/dyskusji w gronie: dziewięcioro harcmistrzów i jeden przewodnik.
Stwierdziliśmy, że dziś wszyscy mistrzowie harców są sobie równi. Ci, którzy właśnie ten stopień zdobyli i mają lat dwadzieścia kilka. I ci z wieloletnim stażem, z wieloletnim doświadczeniem nie tylko harcerskim, ale i życiowym. Nie da się ukryć, co jasno wyartykułowali instruktorzy rozmawiający z naszym zespole, że jest duża różnica między tymi dwiema grupami harcmistrzów. Ważny jest nie tylko staż instruktorskiej służby, ale i wiedza oraz umiejętności, które zdobywa się po prostu z wiekiem. Jak to pokazać na harcerskim mundurze?
Listki dębowe świadczące o długości instruktorskiego stażu nie przyjęły się. Do powrotu do stopnia harcmistrza Rzeczpospolitej raczej mowy być nie może (choć kto wie, w czasie dyskusji padło zdanie: – A dlaczego nie, to piękna tradycja). Dziwne by było, gdybyśmy współcześnie stanęli obok dwunastki hm. RP z lat dwudziestych dwudziestego wieku. Dziwne, ale nie niemożliwe.
Przyznam, jakiś sposób wyróżnienia, jakiś stopień honorowy dla wieloletnich harcmistrzów jest niezbędny. Forma jego otrzymywania powinna łączyć zdobywanie tego nowego tytułu z przyznawaniem go jako stopnia-symbolu. Bardzo trudna formuła, ale chyba możliwa w połączeniu. Musimy o tym pomyśleć. Tylko że pomysł ten nie powinien zostać wewnętrzną sprawą harcerstwa płockiego, powinniśmy o tym podyskutować w całym Związku. I ów stopień nadharcmistrza wprowadzić.
Adam, i Ty to mówisz?! Tak jak ja zdejmowałeś biało-czerwoną podkładkę stopnia, który był kompletnym nieporozumieniem. Nieudolnie „kupował” piękną tradycję, której nawet nie poznano ( poza nieocenionym Olgierdem Fietkiewiczem!) Wysługa 10 lat, po uznaniowym nadawaniu „raport do Naczelnika” i oznaczenie pod krzyżem, przez niewiedzę niezgodne z tradycją… Wyprodukowano tych haempeeli masowo. Zdeprecjonowano ideę. A tych 12 Wspaniałych? Jak pisał Olgierd, to był „wypadek przy pracy” nad reformą stopni! UCHWALONO nie nadawać nigdy więcej tego stopnia, co złamał zarówno ZHR, jak i ZHP pgk., Chyba że potraktujemy Ich nominacje jako…honorowe obwołanie godnością. Nadharcmistrz? Dla kogo, dla seniorów? Dla weteranów? Zostawmy tą ścieżkę, bo jeśli to są instruktorzy liniowi, to i tak muszą się nadal doskonalić, rozwijać swe instruktorskie umiejętności. Doświadczenie życiowe weteranów nie powinno być premiowane superstopniem, można myśleć o takich symbolicznych godnościach, jak np. Puszczańskie Miano, które wymaga akceptacji szacownego Kręgu Puszczańskiego, czy też choćby Woodbadge, nie jako ekwiwalentu phm, a po prostu miana harcmistrza kształceniowca. Praca z prawdziwym harcerstwem dorosłych, to nie ustanawianie galowych mundurów, czy superstopni, a normalna metodyczna praca, jak niegdyś w kręgach harcerstwa starszego. Nie widzę potrzeby kombatanctwa harcerskiego. Serdecznie pozdrawiam z okazji DMB!
Piotrze, opisałem wnioski wypływające z dyskusji na konferencji Chorągwi Mazowieckiej. Ludzie potrzebują być cenieni i docenieni. Może są jakieś inne formy doceniania naszej działalności? Od niedawna jestem członkiem Kapituły Krzyża za Zasługi dla ZHP. I widzę, że to wyróżnienie dla instruktorów to za mało. A więc co dla takich instruktorów jak Ty i ja? Tylko satysfakcja? Mnie to wystarcza, ale innym nie. Także pozdrawiam z okazji DMB.
Parę przykładów doceniania podałem. Na Miano Puszczańskie trudno zasłużyć i jest/zawsze było wielkim wyróżnieniem. Ale w „korpo-harcerstwie” mało kto to rozumie. Pozostają…”Odznaczenia państwowe”. Niestety właśnie te omijają kadrę liniową – prawdziwych wychowawców, trafiają do „stowarzyszeń przyjaciół harcerstwa”… Może to dobrze, ale proporcje są niezdrowe. A ja? Czy Ty? Nie srebro i złoto… .Albo „…choć bez Odznak, bez szlif i bez znaczeń, Tyś nam Wodzem na życia znój!” Czy to nie jest i piękne i harcerskie i SATYSFAKCJONUJĄCE? Reszta to zbowid
Cóż, będziemy się nieco pięknie różnić. Uważam, że jeżeli duża grupa instruktorów uważa, że jakieś wyróżnienie jest potrzebne, to należy o nim pomyśleć. Ba, należy je wymyślić.
Będziemy ;D Tej dużej grupie zalecam wymyślenie sobie…własnych Odznaczeń – z powodzeniem funkcjonują w kilkudziesięciu środowiskach od lat;) Ewentualnie wzorem Krakowskiego Kręgu Seniorów można nadawać splagiatowany, za to dwukrotnie większy od oryginału Krzyż Harcerzy z Czasów Walk o Niepodległość. To jest tak „tfórcza” aktywność naszej gromady Seniorów, że nadhacmistrz ( kolejnej RP ?
) to pikuś. Jak my uwielbiamy zdobnictwo, niekoniecznie obozowe 
Czuwaj!
Od lat zajmuję się „docenianiem” naszych pracy instruktorów. Jako szef różnych zespołów uważam, że nic tak bardzo nie cieszy, jak różne formy doceniania pracy – nie tylko odznaki wewnętrzne, konkursy, plebiscyty.
Łzy wzruszenia tych „starych wyg” przy otrzymywaniu choćby Medalu KEN są … bezcenne; ich radość za to, że ktoś docenił, że w ZHP o nich się pamięta. Niby niewiele… Bo często zapominamy podziękować – bo instruktor to od pracy, od obozu, zbiórek – zwłaszcza ten „liniowy”…
Zastanawiamy się na naszym końcu świata, dlaczego tak rzadko próbujemy sięgać jako ZHP po odznaczenia państwowe dla naszych instruktorów. Gdzie tkwi sekret? Premier Sławoj Składkowski pisał, że „Złoty, srebrny (… Krzyż Zasługi) jest wyrazem pracy dla społeczeństwa przekraczającej obowiązki obywatela”. A nasi instruktorzy tak właśnie pracują.
Więc może nasza skromność? Bo czym się różni instruktor po 30- 4o latach służby non-stop od pracownika dużej firmy, np. listonosza, elektryka o nienagannej opinii przełożonych. Może więcej wiary w instruktorów i więcej wdzięczności… Trochę odbiegłam od dyskusji, ale tak mnie naszło..
U nas też noszą liście pod krzyżem wzbudzając zachwyt młodszych instruktorów i harcerzy. Ale uznanie w formach, o jakich piszę, spełnia swoje zadanie w 150%. Bo jak powiedział mi kiedyś mój Przyjaciel po odbiorze Krzyża Zasługi – „…dostałem znów skrzydeł…”.
Tak, po otrzymaniu wyróżnienia można dostać skrzydeł. Czy nasz system wyróżnień jest spójny? Chyba nie. Stąd te moje rozważania. Pozdrawiam
Nie jest. W systemie odznaczeń państwowych obowiązuje kolejność – to praktycznie wyklucza kadrę społeczną. Szansę najczęściej mają nauczyciele, za których teoretycznie dba karta, i byli etatowi pracownicy Związku – pracodawca dbał o składanie wniosków. Skutek, topowy harcmistrz, czynny drużynowy i szczepowy po…50 latach pracy liniowej „załapuje się” na Srebrny Krzyż Zasługi RP, z tego samego środowiska były kilkuletni etatowiec administracyjny – Krzyż Kawalerski RP. I to jest praktyka.