Piątek wieczorem
Jadę na Białoruś. Nie byłem tam od kilkunastu lat. Wtedy nie było wiz, bankomatów i (na Wschodzie) telefonów komórkowych. Była bieda. I jak zwykle – kłopoty z przekraczaniem granicy. Straszne kolejki, nie zawsze mili pogranicznicy. Zmieniło się. Jakoś wszystko jest bardziej cywilizowane. Krócej niż godzina na granicy. Cisza, spokój, pełna kultura. Jednak dużo zmian. Na korzyść naszego wschodniego sąsiada. Tylko jedno się nie zmieniło – stan białoruskich toalet. Dlaczego ten element europejskiej cywilizacji tam nie dociera? Nie wiem.
Sobota w południe
Festiwal piosenki harcerskiej. Kilka drużyn, niecałe sto osób. Wtedy, na przełomie XX i XXI wieku, samych harcerzy przyjeżdżało koło pięciuset. Drużyny, które się w Baranowiczach pokazały, pracują bardzo dobrze. Ale jest ich tak bardzo mało. Rozmawiamy o przyczynach regresu organizacji. Przyczyn jest, jak to w takich przypadkach bywa, kilka. Brak kadry, brak dorosłych opiekunów, słabiutka praca władz organizacji, brak poparcia przez władze państwowe. Można długo pisać. Nasza (w tym moja) praca – organizowanie szkolenia dla harcerzy przynosi efekty. Ale mierne. Rozmawiamy o tym, planujemy rozwój. Może coś nam się uda?
Niedziela koło południa
W Warszawie Szalone Dni Muzyki. Cóż to za radość dla uszu! Dziesiątki koncertów, setki wykonawców. Tym razem tematem jest przyroda. Dlatego zamiast o muzyce należy napisać o zmienionym placu Teatralnym. Połowa placu została zagospodarowana, znalazły się na nim krzaki, drzewa, kwiaty i prawdziwe trawniki. I jeszcze ławki – można usiąść i odpocząć. Jak w parku. Jakaż szkoda, że to jednorazowa akcja z okazji Dni Muzyki. Może władze miasta postarają się zmienić okropny parking na prawdziwy reprezentacyjny plac miasta? A koncerty – znakomite. Także te w namiocie przed Teatrem Wielkim.
Niedziela późne popołudnie
Imieniny Tymka. Tymek chodzi już do żłobka. To całkiem dorosły facet. No, jeszcze pieluchy, może niedługo z nich wyrośnie. Tymkowe zabawki, jak zabawki wszystkich dzieci, są bardzo interesujące. W prezencie dostał plastikowego psa, którym można sterować, który nie tylko szczeka, ale ma wgranych kilka melodii, macha ogonem, jest małym urządzeniem muzycznym. Coś, czego mama Tymka jeszcze nie miała. Tymek nie wie, że jest obiektem dzisiejszych zainteresowań. Poczekamy kilka miesięcy. Dowie się, co to są imieniny i że tego dnia dostaje się prezenty. To jeszcze przed nim.
Niedziela wieczorem
Jutro lekcje – zastępstwa. W dwóch klasach trzecich. Do tych lekcji trzeba się przygotować lepiej niż do lekcji z „moimi” uczniami. To nie mogą być godziny zmarnowane. Jakieś przygotowanie do matury? Jakieś powtórzenie? Będę miał dwie propozycje dla nieznanych mi młodych ludzi. Jedną z interpretacją wierszy, drugą – powtórzeniem pozytywizmu i Młodej Polski. A może będą mieli własne propozycje? Jak wypadną te lekcje, zobaczymy jutro.
PS Dlaczego powstały te notatki? Ot, jeden weekend a tyle tematów. Każdy z nich mógłby być odrębnym felietonem. Może czasem warto zauważyć, że bardzo wiele problemów nie jest opisanych. A na opisanie zasługują.