Nie, nie będę teraz sumował uroczystości związane ze 120-leciem „Mickiewicza”. To wymaga oddzielnego omówienia. Ja o naszej 3 WDH i przy okazji „39”. Bo żeglarska „39” to nie tylko inne mundury, ale także tradycja, która jest równie piękna, jak „3”. Drużyna stała się dzięki Jurkowi częścią naszego szczepu, ale jednak stanowiła odrębną jakość.
Spotkało się nas w trakcie imprezy rocznicowej (tych, którzy wpisali się na listę) nieco ponad 30 osób. Kilkoro naszych byłych harcerek i harcerzy do „naszej” klasy nie dotarło. Krążyli po szkole, być może mieli bardziej interesujących rozmówców. Karolina wybrała koleżanki z klasy. Witek też gdzieś był widziany. Więc prawdopodobnie było nas trochę więcej. Ponad 30 (ile było osób na zjeździe absolwentów? 300?) „naszych”, 10% obecnych, powiązanych towarzysko i rodzinnie. Czas płynie i pada zdanie: – Moja była żona, którą poznałem w harcerstwie. – Ale poszczególne grupy harcerskie nadal się po wielu latach przyjaźnią. Ten moment, 120-lecie szkoły, to niewątpliwie bodziec do wzmocnienia naszego środowiska. Nie rozmawiałem z całą naszą gromadą (oni mieli wiele między sobą do powiedzenia), ale padały nazwiska, padały propozycje.
Moje dwa marzenia – odtworzyć „3” im. x Józefa Poniatowskiego. Jak to zrobić? Czy mi siły i determinacji wystarczy? Trudna sprawa. Drugie marzenie jest bardziej realne. Zorganizować Stowarzyszenie Przyjaciół Harcerstwa. Szczepu 3 WDH? Trójek i 39? Harcerstwa na Saskiej Kępie? (W tym ostatnim przypadku moglibyśmy się wzmocnić o także moje „46”, choć szczepowym w Liceum Prusa byłem krótko).
Odtwarzają się śpiewanki w gronie naszych dawnych harcerzy. Dorota mówi, że pewnie się rozszerzą. Że może zaczną przychodzić inni, kolejni nasi byli członkowie. To nadzwyczajna inicjatywa. Prosta i skuteczna. Kukuła (której nie było) ponoć zaprasza.
I dla mnie sensacja – przy okazji tego spotkania dowiedziałem się, że Arek prowadzi stronę ze zdjęciami 3 WDH, ponoć jest tam już zawieszonych ponad 2 tysiące zdjęć. Muszę przyznać, że przeglądałem je wieczorem przez kilka godzin. To był dla mnie wieczór wspomnień. Zdjęcia naszego szczepu sprzed około 35 lat. Patrzyłem na nas, porównywałem z naszym wyglądem z sobotniej rocznicy szkoły. Benek – szczuplutki, rozrósł się, młody Kostek nie zmienił się, Pućka dziś rewelacyjna, jak dawniej, Joasia S. wyszlachetniała, jakaś poważniejsza, Ola wygląda ślicznie. Itd., itd. Byłem z siebie dumny, że pierwszego naszego harcerza, którego zobaczyłem w „Mickiewiczu”, Jacka, rozpoznałem bezbłędnie. I smutno, że nie poznałem Joego, który mieszka gdzieś daleko, daleko. Ale nic straconego, następnym razem go poznam.
Na facebooku nasze rodzinne zdjęcie, z tyłu sztandar. Drgnie, coś musi drgnąć po tym spotkaniu.
PS. Dorota zawiesiła na facebooku zdjęcie z Norwegii z 85 roku. Odezwała się Ania z Kanady. Super.