Zakończył się 40 Zjazd ZHP. Trwał trzy doby z krótkimi przerwami na sen i posiłki. Snu było niewiele. Posiłki mocno przeciętne. To taki pierwszy przypadek, gdy musiałem jeść kolację bez popijania herbatą. No w jakichś hotelach na wczasach dają tak jeść, a napoje trzeba sobie dokupić, ale w czasie zjazdu kupienie herbaty u miłych panów rozdzielających różne produkty żywnościowe było niemożliwe. Fakt, gdy już się zatkaliśmy, mogliśmy wyjść z jadalni i wypić herbatę w pięknych jednorazowych naczyniach – plastikowych lub papierowych – do wyboru. No dobrze, mogłem pójść do któregoś pokoików -dla VIP-ów lub gości zagranicznych – i tam wypić normalnie – w filiżance. Ale ten zjazd pozostanie mi w pamięci jako dość specyficzny.
W trakcie takiej imprezy człowiek zdaje sobie sprawę z upływającego czasu. Walnęło mnie, gdy przewodniczący zjazdu poprosił, by sznur funkcyjny naczelniczce i przewodniczącemu wręczył najmłodszy i najstarszy delegat. Tym najstarszym był Jan O. Ja od Jana po prostu jestem starszy… Nasz hufcowy delegat zwany Polonistą mówi do mnie: – Dziadku. – Kilka razy musiałem tłumaczyć, że Polo jest takim moim harcerskim wnukiem. Żarty żartami, ale czas płynie.
Ten upływ czasu dał o sobie znać na samym początku wielkiego harcerskiego spotkania. Kilkanaście godzin wcześniej niespodziewanie we własnym domu zmarła Lucyna. Przemiła instruktorka, autentycznie lubiana, ceniona. Taka, która „całym życiem”. 24 lata była komendantką chorągwi. I mogła jeszcze dalej pełnić harcerską służbę. Żal.
A zjazd był zjazdem spóźnień, zjazdem opóźnień. Powiedzmy – jak zwykle. Kiedy usiądziemy i tak rozsądnie zaplanujemy zjazd, aby przebiegał on spokojnie, abyśmy podjęli na nim wszystkie decyzje we właściwym czasie? Abyśmy występowali na zjeździe krótko i rzeczowo? Aby nie było na nim projektów zbędnych uchwał? To można właściwie zorganizować, tylko wystarczy zacząć uczyć się na własnych błędach. To takie proste.
W newsie na oficjalnej stronie ZHP rewelacyjne wiadomość. Okazuje się, że ten zjazd był przełomowy, ponieważ służby zjazdowe wypełniały swe zadania bezbłędnie. Jeszcze raz powtórzę – przełomowy z powodu jakości działania służb. Tekst ten musiała napisać młoda osoba, która nie rozumie słowa przełomowy. Moim zdaniem przełomowy był VII Zjazd w 1981 roku, dla innych – bydgoski w roku 1990. Gdyby ktokolwiek chciał widzieć jakąś przełomowość w tym, czterdziestym, to z powodu chęci przejęcia kierowania organizacją przez trzy różne ekipy. To rzeczywiście przełomowe – trzy programy, trzy osobowości potencjalnych naczelników. No ale newsa pisał ktoś ze starej Głównej Kwatery. Może to taka złośliwość w stosunku do tej nowej?
Delegaci wybrali władze. I moim zdaniem wybrali optymalni. Z kandydatów na naczelnika ZHP zdecydowanie najlepsza była Ania. A jeżeli chodzi o przewodniczącego, to stawiałem na Grzesia, ale Darek ma czteroletnie doświadczenie na tej funkcji i sprawował ją dobrze. cieszę się, że wybrano Darka.
Nie będę gdybał, nie będę bawił się w proroctwa. Czekają nas kolejne trudne lata. Mam nadzieję, że lata sukcesów. Czego całej naszej organizacji, i sobie, życzę.
Widzi Druh, a mi nadal jest przykro, że tylko Polo ma taki przywilej, jedna z najbardziej niesprawiedliwych rzeczy na świecie.
Po pierwsze – nie tylko Polo. Takie prawo ma na przykład Rozbit. I są ze trzy osoby, które pretendują do tytułu wnuka. Już są od niego prawie o krok. Lista jest otwarta…
Ooo popieram. Też bym chciał miec takiego harcerskiego Dziadka
OK Wpisałem Was na listę kandydatów. Spotkanie już w nowym roku.