To był już 29 Wielkanocny Festiwal Ludwiga van Beethovena. Najpierw krakowski, po kilku pierwszych latach przeniesiony do Warszawy i trwający w swojej monumentalnej wielkości jednego z największych (największego?) festiwali muzycznych w Polsce. O festiwalu pisałem już nie raz. Co roku Elżbieta Penderecka ze swym stowarzyszeniem organizuje festiwal, który oczywiście jest festiwalem stołecznym, ale melomani z innych miast też mają szansę słuchać znakomitej muzyki w bardzo dobrym wykonaniu, bo koncerty odbywają się też w kilku innych miastach. Co roku myślę – jest za długi, całe dwa tygodnie. Jest za kosztowny. I, jak dla mnie, jest za drogi. Przepraszam, gdy były czasy, kiedy dostawałem zaproszenia na kilka koncertów – biegałem na wszystkie. Przy okazji można było spotkać (przede wszystkim na przerwach) interesujące osoby. Dziś nie wydaje mi się, abym powinien wydawać średnią krajową emeryturę na tę samą liczbę koncertów. Nie mówiąc o tym, że nie śmiałbym wślizgiwać się do saloniku VIP-ów, aby sobie z jednym czy drugim znajomym porozmawiać. Dlatego (a również dlatego, iż równolegle trwały Warszawskie Spotkania Teatralne – człowiek się nie rozerwie) byłem tylko na jednym koncercie – tym kończącym festiwal.
Co roku ten wielkopiątkowy koncert jest szczególny. Wielokrotnie to „Requiem” różnych kompozytorów: Mozarta, Haydna, Dworaka, Verdiego, Brahmsa, Berlioza… Który z wielkich kompozytorów nie skomponował mszy żałobnej? W tym roku to „Requiem wojenne” Benjamina Brittena. Orkiestra i chór Filharmonii Narodowej, Warszawski Chór Chłopięcy, trójka wybitnych wokalistów i dyrygent Jacek Kaspszyk. Znakomici wykonawcy, świetne wykonanie. A sam utwór – protest przeciw wojnie – znaczący. Z jednej strony tekst (poza tym biblijnym) powstał po pierwszej wojnie, zaś z drugiej strony muzyka – wojnie drugiej. Utwór ważny , monumentalny, dobrze się go słucha. I jak dobrze, że organizatorzy, jak to w operze, wyświetlali nam tłumaczenie tekstu w języku polskim. O ile lepiej odbiera się cały utwór, gdy wiemy, na jaki temat śpiewa solista lub chór.
Kolejny festiwal za nami, za rok, gdy bilety może będą tańsze, na pewno wybiorę się na kilka beethovenowskich koncertów. Ale to za rok.