Piątek
W Teatrze Współczesnym sala wypełniona w połowie. Co oglądamy? Groteskę? Tragedię? Komedię? A może przekaz polityczny na poziomie Orwellowskiej „Farmy zwierzęcej”? Rzecz o totalitaryzmie i jego upadku? O tym, że człowiek bywa słaby i mocny. Historia o panu Ein jest opowiastką dla 15-latków, którzy powinni uczyć się tego, czym jest zło, czym obłuda, czym sytuacja tragiczna, czym walka z wiatrakami. I dlaczego zwykli ludzie podporządkowują się tym silniejszym. Tylko czy w Teatrze Współczesnym nie można na przykład wystawić „Niemców” Kruczkowskiego. Sztuki poruszającej ten sam temat o wiele mądrzej? Pewnie dlatego, że Kruczkowski jakoś w tych czasach niemodny. Dlatego oglądamy dydaktyczną słabiznę. Nie, to był zły pomysł z wystawieniem tego dramatu.
Sobota
Na małej scenie Teatru Roma (dlaczego ona ciągle jest Novą?) Anna Sroka-Hryń śpiewa piosenki Edith Piaf. Tu salka wypełniona do ostatniego miejsca. I jeszcze kilka osób siedzi na schodach. Artystka jest popularna, sympatyczna, to niezła wokalistka. Tylko czy repertuar wielkiej (a właściwie niewielkiej) Francuzki jest dla niej najlepszy? Czy naśladowanie gardłowego śpiewu Piaf jest udane? Czy ta piosenka o miłości, o tragedii życia człowieka do nas przemawia? Wydaje mi się, że nie za bardzo. Mimo tej sympatii, tego znakomitego kontaktu artystki z publicznością. Wychodzę z teatru zadowolony, ale nie zachwycony. Może tyle wystarczy.
Niedziela
Gala otwarcia Festiwalu Mozartowskiego. Opera Kameralna dwoi się i troi, aby godnie kontynuować tradycję festiwalu. Już nie te czasy, kiedy mała skromna opera wystawiała wszystkie opery Mozarta. Choć za czasów poprzedniej dyrekcji był to cały kombinat operowy. Dziś ze skłądu dawnej WOK wyłoniły się dwie opery. Ta warszawska i kameralna jakby mniej reprezentacyjna. Ale festiwal organizuje z rozmachem, imponująco. W trakcie gali usłyszeliśmy fragmenty pięciu oper Mozarta, w tym najpiękniejsze arie z „Wesela Figara” i „Don Giovanniego”. Piękna muzyka, piękne wykonanie. Można spokojnie powiedzieć – piękny wieczór. I piękne zakończenie tygodnia. A może to jest już nowy tydzień?