Jesienny poranek dla Mojego Ulubionego Instruktora nie był radosną porą dnia. Codzienne ablucje męczyły go, do głowy przychodziły mu same mądre myśli. A co to za przyjemność cały czas myśleć mądrze? Dlatego z przyjemnością usiadł z ulubioną filiżanką kawy na ulubionym fotelu i spojrzał za okno (a widział tylko zamglony zarys drzew). I wtedy postanowił zrobić coś nietypowego – pomyśleć o sprawach głupich. Nie było to dla Mulina proste. Jak można myśleć o problemach mało znaczących, gdy jest się mądrym? Głupi mędrzec? Oksymoron jakiś i nic więcej.
I tu nagle zaświeciła mu się czerwona lampka. Tak! Pani Kiełbasa! Tego znaczącego wiele nazwiska się nie zapomina! Tak, przypomnę sobie dawne czasy! Jakże inne od tych współczesnych. To jest to! I wspomniał Mulin swe wędrówki po kraju, po dolinach i górach, po polach i lasach. Z plecakiem i butelką denaturatu. Przecież miło jest przypomnieć sobie otarte ramiona i bąble na stopach. Te widoki i te zapachy. Dlaczego – zamyślił się Mulin – tych dawnych czasów nie wspominam? Tyle wypitej kawy i żadnej przeszłości? I wrócił w ten jesienny poranek myślami do pani Kiełbasy. Prowadziła ta dobra kobieta stację turystyczną w Ujsołach. Znużony wędrowiec zawsze mógł liczyć u niej na nocleg. Ale zanim położył się spać, musiał zapoznać się z niezwykłymi lekturami. Przy wejściu witał go pierwszy tekst: „Drzwi zamykaj na klamkę”. Następnie wchodził do zabudowań – ot, chłopskiego gospodarstwa. I czytał: „Śmietnik”, „Toaleta”, „Kuchnia”, „Nie wchodzić” lub „Iść tędy”. Nie były to zwykłe informacje, lecz duże kartki, które dominowały we wszystkich pomieszczeniach. I takie instrukcje: „Zachowaj czystość”, „Nie śmieć”, „Sprzątaj po sobie”. Nie, Mulin nie chciał już przypominać sobie, co przeczytał w sławojkach, zwanych toaletami. Jak o czystość w tym miejscu zadbała pani Kiełbasa. Mój Ulubiony Instruktor uśmiechnął się. Czy dziś trzeba nas pouczać, byśmy myli ręce przed jedzeniem i nie brudzili ubikacji? Albo abyśmy po sobie dokładnie posprzątali? Tyle już lat minęło, a rady pani Kiełbasy, takie na piśmie, są przecież nadal aktualne. „Nie rzucaj papierków na ziemię” – ależ to znakomita instrukcja dla członków ulubionej organizacji druha Mulina. „Nie wbijaj gwoździ w drzewa”. „Umyj swoją menażkę do czysta”. Ileż rad na wzór pani Kiełbasy można by przekazać młodym. Bo są one ciągle aktualne! Łącznie z tą: „Uśmiechnij się”.
Mulin już wypił swoją poranną kawę i jak zwykle zamyślił się głęboko. Jednak mądra była beskidzka góralka – pani Kiełbasa. Uczyła nas, uczyła. A myśmy tylko z niej żartowali. Może niepotrzebnie? I Mulin zamknął oczy. I nikt nie wiedział, nawet on sam, czy to już nadszedł sen, czy tylko wspomnienie o dawnych czasach.